Ciekawie zapowiadająca się książka i kilka słów mojej opinii na jej temat ;) Tym razem mowa o "Greenwich Park" Katherine Faulkner
Helen wiedzie szczęśliwe życie. Ma kochającego męża, z którym mieszka w jednej z najzamożniejszych dzielnic Londynu. I spodziewają się narodzin dziecka. Grono zaufanych przyjaciół, z którymi łączy ich silna długoletnia znajomość. Wszystko jednak się zmienia, gdy w szkole rodzenia poznaje Rachel.
Rachel samotna matka, która jest w trudnej sytuacji. Po kilku spotkaniach wprowadza się do domu Helen. Nieoczekiwanie, Rachel któregoś dnia znika.
Co stało się z Rachel? Jak jej obecność wpłynęła na rodzinę Helen? Kim tak naprawdę jest nowa przyjaciółka?
Pozory, szczęście, tragedia, smutek, gniew
Autorka przedstawia historię o tym jak pozory mogą mylić. Osobista tragedia Helen i wieloletnie wyczekiwanie w końcu zostaje wynagrodzone. Oczekiwanie na narodziny wyczekiwanego dziecka z jednej strony są pełne radości, z drugiej obaw, że kolejna próba zakończy się niepowodzeniem. Jakby tego było mało, nowa znajomość przysparza więcej problemów niż można by się spodziewać. A na koniec dowiaduje się, że jej szczęście tak naprawdę było zbudowane na kłamstwie. Związek niemal od samego początku był oparty na pozorach. Najlepsza przyjaciółka wcale nie jest najlepszą przyjaciółką. Mąż to krętacz i oszust, który w dodatku nieomal pociągnąłby za sobą również i ją.
Ileż jest podobnych historii? Nieraz zdarza się, że przez lata ufamy komuś, wierząc, że nigdy nas nie oszuka, nie zawiedzie, nie zrobi nic przeciwko nam. Zawsze będzie o nas dbał i nie dopuści aby ktoś inny nas skrzywdził. Zaś po czasie okazuje się, że było zupełnie na odwrót. Lepiej wyszlibyśmy, gdyby ta znajomość nigdy nie miała miejsca. Nasze zaufanie zostaje wykorzystane, a my poniekąd stajemy się narzędziem, do realizacji czyichś wręcz okrutnych działań.
Opowieść autorki dopiero pod koniec tak naprawdę się wyjaśnia. Niemal do samego końca nie wiadomo co tak naprawdę się wydarzyło i kto jest sprawcą. A i ostatnie linijki pozostawiają wiele dla wyobraźni. Czyta się dobrze, ale jak dla mnie za dużo opisów, które spokojnie można by pominąć. Nie wnoszą one za wiele do całości i tworzą niepotrzebny tłok. Choć niezupełne, wyjaśnienie dostajemy dopiero na sam koniec, całość jest dość monotonna. Nie ma jakichś mrożących krew w żyłach chwil, dlatego spokojnie można ją poczytać do poduszki ;)
Daję 7.
Zainteresowanych odsyłam na FB wydawnictwa oraz LC
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza SA
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz