Kolejna książka z serii "Sekrety historii" to "Dywizjon 303. Walka i codzienność" Richarda Kinga
Hasło "Dywizjon 303" zna chyba każdy. Mało kto jednak wie co ono faktycznie oznacza. Nawet w czasie gdy powstał i brał udział w walkach niewielu wiedziało kto tak naprawdę tworzy to ugrupowanie. Autor w ciekawy sposób opowiada o powodach i utworzeniu tej jednostki. Nie pomija trudności z jakimi musieli mierzyć się późniejsi bohaterowie. Wspomina również o personelu naziemnym, bez którego nie można było się obejść, bo co po pilotach, którzy nie mogą latać, bo nie mają na czym? Do opowiedzenia ich historii posługuje się w dużym stopniu fragmentami dzienników pilotów i raportów. Co sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej autentyczna i wciągająca. No i zawiera unikalne fotografie, niekiedy zrobione przez samych pilotów.
Autor skupia się przede wszystkim na "bitwie o Anglię", ale nie pomija czasu przed i po niej.
Nie będę się wdawać w historyczne znaczenie tego okresu, wkładu pilotów, czy mojego poglądu na traktowanie członków tej formacji przed i po walce - kto choć trochę interesuje się historią ma z pewnością własne zdanie na ten temat. Nie powiem, komentarz sam ciśnie się na usta, ale "historia jaka jest każdy wie, my róbmy wszystko by się powtórzyła", choć mam wrażenie, że czasem współcześni o tym zapominają, i nie wyciągają wniosków z przeszłości.
Ale wróćmy do książki.
Fakt, że bariera językowa czy brak znajomości geografii Anglii były znacznym utrudnieniem, nie sprawił jednak, że nasi dzielni piloci byli bezużyteczni. Tak, w warunkach jakie wówczas panowały, z resztą i współcześnie wojna nie jest niczym "fajnym", nie tylko te czynniki stanowiły przeszkodę. Nawyki wyniesione ze służby np. w kraju w krótkim czasie trzeba było zmienić, gdyż zwyczajnie w Anglii wszystko jest odwrotnie. Szwankująca łączność również niekiedy przysparzała problemów. Mimo tych wszystkich przeciwności nie poddawali się i walczyli. Stawali na wysokości zadania jak mało kto i nie odpuszczali do samego końca, niekiedy płacąc za to najwyższą cenę. I przykro, że ich poświęcenie zostało "wynagrodzone" w taki, a nie inny sposób.
I na koniec taka moja mała dygresja dla wydawnictwa. Skoro jest to część serii, to książki formatem powinny być zbliżone do siebie - przynajmniej w moim odczuciu. No i papier, biały jest ładny, jednak męczy oczy, a nie po to sięga się po lekturę aby się męczyć. I nawet najlepszy tekst przegrywa w starciu z warunkami fizycznymi. Zdjęcia nie stracą na jakości jeśli zostaną wydrukowane na innym papierze.
Daję 9 i zachęcam do lektury :)
Zainteresowanych odsyłam na LC Stronę wydawnictwa FB Wydawnictwa oraz IG Wydawnictwa
Za książkę dziękuję Wydawnictwu RM oraz Paula Krzykowska
Brak komentarzy
Prześlij komentarz