Strony

Światło w mroku I.M.Darkss

wtorek, 2 maja 2017

Udostępnij ten wpis:
Dzisiejsza recenzja dotyczy kolejnej książki, którą jest "Światło w mroku".



W tej książce poznajemy historię Eli i Jack'a.
Ona niczego nie świadoma zwykła śmiertelniczka. Jedyna osoba, która może znaleźć drogocenny kamień. Cały Jego świat wyczekiwał jej przez długie lata. Jego jedyna szansa.
On hybryda dwóch nieśmiertelnych rodów. Osobnik, który nigdy nie powinien powstać, nie ma prawa bytu, a jednak jest, żyje i funkcjonuje mimo może nawet własna matka jest przeciwko niemu. Jej osobisty ochroniarz.
Lęk. Lęk przed brakiem zrozumienia, akceptacji. Przed jutrem, przed szczęściem, przed konsekwencjami, przed przeszłością, przed prawdą.

Czy uda im się znaleźć Helioden? Czy im się uda?
Czy Eli uda się przekonać Jacka do siebie? Do światła?
Czy Jack pozwoli sobie żeby zaufać komuś?

Do spotkania tamtej nocy nawet nie miała pojęcia, o istnieniu jego świata. Od tamtej pory są niemal nierozłączni.

Ta książka powinna być opatrzona klauzulą: "Jeżeli chcesz poznać uczucie tak głębokie, które aż boli. Jeśli chcesz przeżyć wachlarz emocji (od pobłażliwego uśmiechu pod nosem po potoki łez) w krótkim czasie to śmiało. Ta książka jest dla ciebie.
A i za wczasu zaopatrz się w karton chusteczek, bo nie sposób się od niej oderwać".

Rzadko zdarza mi się, aż tak wczuć w to co czytam. W tej książce weszłam w nią niemal całkowicie. Jest tak napisana że wciąga od pierwszego słowa. Język i akcja są tak dobrane i skonstruowane, że nawet nie wiesz kiedy kończysz czytać. I gdyby nie przystanki na ocieranie łez i wysmarkanie nosa, z pewnością można by ją skończyć jeszcze szybciej. A opisy tak pięknie nakreślone, że oczami wyobraźni widzisz o czym autorka pisze.


Ile razy w życiu spotykamy ludzi zranionych przez los, przez najbliższych, przez całe otoczenie? Odrzuconych, wykluczonych? Zranionych tak bardzo, że nie potrafią zaufać absolutnie nikomu. Nawet najszczersze, najczystsze słowa i czyny nie są w stanie przekonać ich do tego że i oni mogą być dla kogoś ważni.
Jak łatwo jest nam oceniać innych na podstawie złych doświadczeń jakie mieliśmy w życiu.
Czasem po prostu sami nie potrafimy przejść nad naszą przeszłością, zamknąć za sobą drzwi i iść dalej. Zaś nowo poznanych osób traktować jak nową książkę, którą dopiero zaczynamy czytać - znamy jej okładkę, ale nie znamy zawartości.

Tu mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją. Jack przez cale życie był wykluczany i raniony przez najbliższych. Efektem tego jest jego całkowite wycofanie w głąb siebie tak bardzo że nawet najczystsze intencje Eli nie są w stanie go do niej przekonać. Boi się po raz kolejny zaufać, otworzyć na szczerze uczucia. Są momenty gdy Eli już się wydaje że udało jej się do niego dotrzeć, ale zaraz potem Jack na nowo ucieka.
Niestety ocenia ją również podobnie jak swoich "pobratymców". Zachowuje się tak również poniekąd dlatego, że zna sam siebie, wie że jest połączeniem zarówno Światła jak i Mroku i ma świadomość że tak jak potrafi okazywać pozytywne uczucia tak jeszcze łatwiej jest mu popaść w Mrok, który może być zgubny dla nich obojga.
Jack cały czas podkreśla różnice wieku między nim a Eli. Ale czy aby na pewno ma to aż takie duże znaczenie?


Dzięki dwuosobowej narracji jesteśmy w stanie poznać obraz sytuacji zarówno z punktu widzenia Eli jak i Jack'a.

Autorka nie powiedziała jednak ostatniego słowa w związku z ich dalszymi losami i urwała tę historię w takim momencie, w którym po prostu chce się więcej.
Ja utonęłam w tym świecie i od kilku dni - mimo że już skończyłam czytać - nie mogę wrócić. Jednocześnie kołacze mi się w głowie pytanie: co by było gdyby niektóre słowa zostały wypowiedziane odpowiednio wcześnie? Przecież nieraz jest tak, że mimo, że powinniśmy, czegoś nie powiemy lub powiemy gdy jest już za późno. Hmmmmm po raz kolejny "Prawdziwą wartość kogoś/czegoś doceniamy dopiero wtedy gdy to tracimy". Ale my nie mamy wieczności by próbować to naprawiać. Życie jest zbyt krótkie i nie możemy cały czas odwracać się za siebie bo musimy iść do przodu.
Dodatkowo porusza mnie jeszcze jedno w tej historii. Wykluczenie, a raczej odrzucenie. I to odrzucenie przez matkę, osobę najbliższą, która powinna kochać i dawać przykład dziecku. Osoba, która powinna dziecko chronić staje się jego największym koszmarem i oprawca w najgorszy z możliwych sposobów. Dodatkowo pociągającą za sobą całą społeczność wynikiem czego stworzenia, które teoretycznie powinny być przykładem dobra i uosobieniem wszelkich cnót, tak na prawdę okazują się być dwulicowymi draniami, znęcającymi się nawet nad najsłabszymi. Niestety, moim zdaniem w ostatnim czasie coraz częściej mamy do czynienia z takimi sytuacjami. A to jest nie tyle zasmucające co przerażające.

 W całej tej historii ciekawi mnie jeszcze jedno:
Podejście rodziców Eli. Dają jej dużo swobody i nawet nie mają żadnych problemów z tym że jej "przyjaciel" jest inny i np. wchodzi do domu nie korzystając z drzwi - ich postawa z jednej strony zaskakuje - zwłaszcza patrząc na postawę matki Jack'a, ale i daje do myślenia - może oni coś wiedzą o czym nie poinformowali swojej córki?


Oceniam na 9, bo - jak małe dziecko, jak Eli jestem niecierpliwa, tupię nogą, nie mogę doczekać się kolejnej części i krzyczę JA CHCĘ JUŻ!!! TERAZ!!!
Jeśli lubisz "Sagę Zmierzch" lub "Sagę Szeptem" gwarantuję, że ta książka również Cię nie zawiedzie.

Zainteresowanych odsyłam na:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/314092/swiatlo-w-mroku


Cytaty, które mnie wpadły w oko:

"Życie może się rozsypać w ciągu sekundy. Żałuję, że nie ma ostrzeżeń. Dróg powrotnych. Że życie nie zaznacza błędnych wyborów na bieżąco".

"Spokojnie gaś światło. To prawdziwe nie zgaśnie. Tak samo jest z miłością".

"Wieczność jest perfekcjonistką w każdej zadanej ranie, ale nie jest oszustką. Nie kłamie. Udowadnia, że największą naiwnością jest przywiązanie. Uczy, że tak czy inaczej, w końcu musi nadejść kres. Niszczy wszystko, co chciałbyś mieć przy sobie".

"Jesteś bardzo gorącą mumią".

"Nadzieja jest jutrem. Dzisiaj - sprawdzianem, a wczoraj - pokaż środkowy palec".

"Podążając za Światłem, nie zginiesz w Mroku".

"W Tobie moje Światło".

"Zbyt łatwo uczynić z kogoś część siebie. Zbyt trudno wypełnić pustkę po stracie".

"...prawdziwa miłość to zamienianie wad w największe zalety.To marzenia tej drugiej osoby twoim spełnieniem. Jej uśmiech powodem twojej radości. Jej szczęście twoim. Jej łzy twoim cierpieniem. To bycie sobą i całkowita akceptacja. To wybaczanie. Brak wątpliwości i lojalność. Pocieszenie, wsparcie i nieuciekanie od trudności. To dostrzeganie magii w zwyczajnych chwilach. Zawsze śmiech podziwu, nigdy drwiny. Kochanie z dnia na dzień mocniej. To jej odejście twoją śmiercią".

"Na niektóre rzeczy jest już za późno. Inne nigdy nie powinny mieć miejsca. Czasami drogi zostają rozdzielone. Czasami musimy pójść w inną stronę. To nie będzie łatwe, ale jeśli jest nam pisane spotkać się w przyszłości, to nieistotne są żadne przeszkody. Nie ważne, ile czasu upłynie, bo jeśli coś jest prawdziwe, to nie przeminie nigdy. A my mamy całą wieczność, by spotkać się ponownie, więc może nasze "Zawsze" ma jeszcze szansę. Prawdziwa miłość nie umiera. Czasem, kiedy za bardzo ją nadwyrężyliśmy, zmęczona, musi zasnąć, żeby nabrać sił i wybudzić się potężniejsza, ale nie umiera. Prawdziwe więzi zniosą wszystko. prawdziwe uczucia przetrwają każdą próbę, więc jeśli to ma pomóc ci odnaleźć szczęście, nie wahaj się, by powiedzieć "żegnaj"".

"Sama nie wiem czego. Czuję tylko pustkę. Jest coś gorszego niż zastanawianie się, czy osoba, którą kochamy, istnieje? Czy zakochaliśmy się w kłamstwach?Wytworach wyobraźni? Chciałabym odseparować się od własnych uczuć. Być przez chwilę tylko rozsądkiem. Spojrzeć na wszystko z pewnej odległości. Chcę go zobaczyć i boję się go zobaczyć. Muszę go zobaczyć i nie chcę go widzieć. Wszystko jest takie zawiłe".

"A jeśli się kogoś kocha, to nie skupia się na jego słabościach".

3 komentarze

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia