Strony

Nasz sposób na potówki.

niedziela, 10 czerwca 2018

Udostępnij ten wpis:
Pawełek urodził się z delikatną żółtaczką. To był jedyny "mankament" skórny z jakim przywitał ten świat. Po 2 dniach,jako że zrobiła się nam zima, w szpitalu było nieco chłodniej. Na noc jedna z pan włączyła farelkę. Nie było jak inaczej więc stała ona koło mnie i Pawełka.
Nazajutrz na porannym obchodzie słyszę, że mieliśmy dziś wychodzić jednak przez wzgląd na wysypkę jaka pojawiła się na skórze Pawełka.
Tym sposobem byliśmy jeden dzień dłużej w szpitalu.
Zostaliśmy jeszcze jeden dzień i następnego rano dowiedziałam się że nic groźne w tej wysypce nie widzą. Możemy iść, ale żeby obserwować co się dzieje i ewentualnie zgłosić się do lekarza rodzinnego.
Kilka pierwszych dni w domu wysypka przyblakła, aż niemal całkowicie zniknęła - uznaliśmy że widocznie może jakieś uczulenie na ubranka te szpitalne dostał lub coś go podrażniło. Ale zniknęła to dobrze. Nie zastanawialiśmy się nad tym jakoś specjalnie - tym bardziej że jak do tej pory kolejny raz się nie powtórzyła.
Ależ nasza radość była płonna.
Mieszkaliśmy wówczas w jednym pokoju na poddaszu, w którym było okno dachowe. Jakieś 2 tygodnie po przyjeździe do domu zaczęła coraz mocniej dawać o sobie znać wiosna i coraz wyższe temperatury. W związku z czym w naszym pokoju zaczęło robić się coraz cieplej. ( Już wcześniej przy mieszkającej w nim jednej osobie nawet w najchłodniejsze dni grzejnik był przykręcany lub całkiem zakręcany.Było to najcieplejsze pomieszczenie w całym domu - 27 stopni to był standard,nawet przy wyłączonym ogrzewaniu.)
Tak więc zaczęło robić się coraz cieplej i nasz synek zaczął przypominać biedronkę - tylko z czerwonymi plamkami na białej skórze.
Złożyło się tak że w tym czasie byliśmy akurat na pierwszej wizycie szczepiennej u pediatry. Wszystko w porządku,ale co z tą wysypką? Żadnych innych objawów nie ma, wiec zaszczepimy. No ale trzeba będzie dietę pewnie wprowadzić żeby pozbyć się wysypki. I tak wróciłam do domu z dodatkową listą czego mi nie wolno jeść: truskawki, cytrusy, kakao, czekolada i oczywiście mój ukochany nabiał!!! I zalecenie kąpanie w emoliencie.
Głodna chodziłam non stop, bo nie mogłam nawet odrobiny ser zjeść. A dla mnie brak sera na kanapce to jak nie zjedzenie jej wcale :(
Czas mijał co kolejna wizyta to następne obostrzenia co do jedzenia i następny specyfik do kąpieli.
Zmiana środków do prania itd.
Masakra tym bardziej że nic to wszystko nie dawało. A Pawła jak obsypywało tak sypało Go dalej - raz więcej, raz mniej ale jednak.
Badania też nic nie pokazały.
Jako że było bardzo ciepło w domu synek był tylko w samym pampersie - nie ubierałam go grubiej bo nie widziałam sensu, tym bardziej że w pokoju momentami temperatura sięgał ponad 35stopni.
Jak miał 3 miesiące nasz mały cwaniaczek rozebrał się z pampersa - sam!!! Gdyby to zrobił raz to może nawet nie bardzo bym się tym przejęła. Ale Jemu tak się spodobało ściąganie pieluszki, że rozpinał ją wręcz notorycznie. W związku w tym początkowo na pieluszkę zakładałam majteczki.Ale nie na długo się to zdało - nauczył się ściągać lub zsuwać majteczki na tyle by dostać się rzepa i go rozpiąć. Jak już rozpiął jednego to kwestiom czasu było kiedy rozepnie drugiego i zostanie z gołym zadkiem.
Trzeba było coś innego zastosować. No to co body. Wyszukałam najcieńsze jakie tylko były. Problem ze zdejmowaniem pieluszki się skończył ale problem z wysypką się nasilił :( Myślałam że mnie szlag jasny trafi - co robić? Nikt nie umie odpowiedzieć. Przegrzebałam neta ile umiałam i też nic - najczęściej podawane przyczyny to skaza białkowa. Eliminować białka, nabiał i to było wszystko. Szkoda tylko że to zostało wyeliminowane na samym początku i nic nie dało :( Pomału sprawdzałam co mogę jeść i po czym Pawła najmniej obsypuje,a po czym więcej.Bez różnicy i wyraźnych wniosków - nie było reguły totalnie żadnej.Doszliśmy przynajmniej do tego że są to potówki i najwyraźniej nasze dziecko nie lubi gorąca.
Lato i gorąca się skończyły - wysypka jakby nieco zelżała. Jednak zaczął się sezon grzewczy i wysypka od nowa zaczęła się nasilać :(
Przeprowadziliśmy się na swoje - raz mniej, raz więcej ale wysypka dalej się pokazuje.
Już mnie nieraz załamka brała z tego powodu.

Jeszcze będąc w ciąży nakupiłam różności dla dziecka. Między nimi był jeden z tańszych, ale jakoś tak mi się wydawało, lepszych płynów do kąpieli dla dzieci. Przez tą wysypkę stał w szafce bezużytecznie i zastanawiałam się co mam z nim zrobić? Aż w końcu patrzę na datę ważności. K.... Zostało 2 miesiące. Oddać nie mam komu. Sprzedać też nieco głupio teraz. Dobra ryzyk fizyk - zobaczymy co będzie. Użyłam do kąpieli młodego. Nalałam trochę, narobiło się piany na całą wannę - młody szczęśliwy całą gębą. Po kilku dniach takich kąpieli wysypka zniknęła do zera!!! Płyn co prawda skończył się dość szybko a że nie miałam drugiego to przez kilka dni był płacz bo nie było piany do kąpania, ale plamki nie pokazały się. Jednak wystarczyło że raz zasnął Paweł w samochodzie.Było to już zimową porą więc był ciepło ubrany (jak się nagrzeje w samochodzie to ściągam mu czapkę i rozsuwam nieco kurtkę żeby się nie zgrzał). Udało się go nawet bez darcia przenieś do domu ale rozebrać już go nie próbowałam ( dobrze że w ogóle dał się przenieść.Paweł z tych co jak zasnął to lepiej ich nie ruszać) - rozsunęłam tylko kurtkę i tyle. I jakby było inaczej. Zgrzał się i plamki znowu się pokazały. Tym razem już nie słuchałam niczyich rad i nic nie kombinowałam. Po prostu kupiłam najtańszy płyn do kąpieli dla dzieci.
Od tamtej pory pilnuję żeby przede wszystkim dziecka nie przegrzewać - co jest dość trudne bo ja kocham ciepełko :) (ale za to Paweł jak tylko trochę podrósł to jak mu było ciepło to sam się porozbierał i tak było mu najwygodniej) - i zawsze mam w szafce jego płyn do kąpieli.

Jeden wniosek jest taki, że najprostsze rozwiązania są najlepsze :)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia