"Miłosny układ" Sarah Hogel i kilka słów na jej temat
Naomi i Nicholas planują wesele. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że są idealną parą. Ich życie to istna bajka, której może pozazdrościć niejedna osoba. Niestety jak to w wielu przypadkach bywa piękna otoczka skrywa wręcz przerażające wnętrze, bo oni najzwyczajniej w świecie mają siebie dość. Zaś osoba, która pierwsza się wycofa będzie musiała ponieść ogromne koszty odwołanego wesela. Gdy oboje orientują się, że to drugie także nie specjalnie ma ochotę na ten ślub rozpoczyna się regularna wojna.
Kto wygra?
Humor, złośliwości, zabawa,
Autorka tworzy ciekawą historię dwojga ludzi, których niestety przytłacza otoczenie i okoliczności. Planowanie ślubu i wesela może nie byłoby tak męczące, gdyby nie "mamusia". Oczywiście nie jest to jedyny czynnik, bo także sytuacja finansowa Naomi nie jest do pozazdroszczenia, ale z pewnością decydujący. Bo choć to jej wesele, to w zasadzie planuje je jego mamusia, która chce wszystko kontrolować, wyznaczać swoje standardy i narzucać własną wolę. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie jej działania przytłaczają wszystko i wszystkich. Na domiar złego Nicholas nie potrafi się jej przeciwstawić. Jest na każde wezwanie mamusi i robi wszystko aby to jej sprawić przyjemność, zapominając przy tym o narzeczonej. Oczywiście jak każda kobieta w takiej sytuacji Naomi czuje się dotknięta do żywego, co także potęguje jej gniew i niechęć.
Wojna jaką toczą ze sobą z jednej strony jest zabawna, ale z drugiej, w pewnym momencie zaczęła męczyć. Tak, co za dużo to nie zdrowo, przynajmniej mnie wydaje się, że najlepiej byłoby gdyby po prostu porozmawiali. A ta dwójka zamiast tego woli robić sobie psikusy, przy czym niektóre są po prostu dziecinne. Wychodzi przy tym z nich chyba ich najgorsze oblicze. Choć jest moment, w którym Naomi wpada na pewien pomysł, ratujący ich oboje z tej patowej sytuacji.
Na szczęście następuje zwrot, który pozwala na inne spojrzenie na sytuację i wymierzenie oręża w innym kierunku. Tym samym zarówno Naomi jak i Nicholas odnajdują siebie na nowo. Zmiana otoczenia też sprzyja tej sytuacji.
W tych zagmatwanych okolicznościach jest ukryta jedna prawda dotycząca związku: nad każdym trzeba pracować cały czas. Niestety gdy jedna strona odpuszcza, druga sama nie da rady pociągnąć do przodu. Może przez chwilę tak, ale na dłuższą metę braknie sił nawet tym najbardziej zawziętym. Oczywiście jest jeszcze co najmniej jedna: że związek, w którym więcej do powiedzenia mają osoby postronne niż sami zainteresowani to nie związek. Zwłaszcza w kluczowych momentach nikt nie powinien decydować za nas.
Choć, jak już wspominałam, w pewnym momencie książka staje się nieco męcząca, to nie sposób odmówić jej osobliwego uroku i niemałej ilości humoru. Trafia ona do czytelnika tym bardziej, że jest dość autentyczna. Kto nie zna upierdliwej (przyszłej) teściowej (niekoniecznie swojej własnej) niech pierwszy się wypowie. Albo związku w którym zabrakło dialogu, który mimo, że miało być inaczej umarł wręcz w mękach. Przecież takich sytuacji jest wkoło nas pełno.
A jak wygląda sytuacja w tym konkretnym przypadku musicie sami się przekonać ;)
Daję 7.
Zainteresowanych odsyłam na LC oraz Fb wydawnictwa
Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:
"Jeśli posucha potrwa dłużej, zacznę odczuwać pożądanie na widok ludzika na drzwiach do ubikacji."
"Wszystko wydaje się proste, gdy ogląda się to niewinnymi oczami i nie zauważa ukrytych niebezpieczeństw."
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza
Brak komentarzy
Prześlij komentarz