Nigdy nie lubiłam wywiadów, bo zawsze miałam problem z wymyśleniem ciekawych, niestandardowych pytań. Dlatego tak unikam tej formy. Ale chyba kiedyś musi być ten pierwszy raz :) A w związku z powyższym poprosiłam Was o pomoc. I tak oto mam okazję zaprosić Was na wywiad z Ewą Dudziec, autorką książki "Trzynaste lustro", której patronuje mój blog i strona.
Zapraszam do lektury :)
1. Miejsce gdzie się Pani najlepiej pisze? Gdzie Pani najlepiej odpoczywa i czerpie natchnienie?
Lubię pisać w domu na własnym komputerze, zdarza się też, że piszę odręcznie w grubym brulionie, ostatnio na telefonie, jednak większe znaczenie ma pora pisania. Najlepiej mi się skupić późnym wieczorem i w nocy.
2. Interesujesz
się powieściami fantasy, sama walczysz na miecze, kiedy zbierzesz te
doświadczenia i wydasz tekst w tym nurcie? Może być opowiadanie.
Można by
rzec, że od fantasy zaczęłam, kiedyś były opowiadania, nawet wiersze. Powieść
zaczęłam dawno temu, wciąż jej nie skończyłam, lecz jej fragmenty można
przeczytać na mojej stronie autorskiej.
3. Skąd pani czerpie inspiracje? Czy ma pani swojego ulubionego pisarza thrillerów?
Zabrzmi to
banalnie, ale życie samo podsuwa wiele pomysłów. Wystarczy się przyjrzeć
otoczeniu, czasem posłuchać jakiejś rozmowy, albo muzyki.
Wychowałam się
na horrorach Grahama Mastertona, thrillery zaczął pisać później, gdy już nie
śledziłam na bieżąco jego twórczości. Nie mam ulubionego autora thrillerów,
chociaż duże wrażenie zrobiło na mnie spotkanie autorskie z Crisem Carterem.
4. Czy jest osoba (autor, pisarz) z którym chciałaby się spotkać? Czy z jego twórczości czerpała Pani natchnienie?
Chciałabym jeszcze
raz spotkać Grahama Mastertona i porozmawiać dłużej niż tylko poprosić o
autograf. Moja przyjaciółka twierdzi, że mam podobny styl. Zdziwiłam się , bo
pierwszą książkę napisałam w okresie, gdy przez wiele lat nie sięgałam po
twórczość Mastertona, ale widocznie coś z lektury jego książek zostało w
podświadomości.
Jeszcze
kilka miesięcy temu marzyłam o przyjeździe Terry’ego Goodkinda do Polski –
należę do jego fandomu – niestety, jego wizyta jest już niemożliwa – w tym roku
odszedł do lepszego świata i pewnie dobrze się bawi ze swoim bohaterami.
5. Przeczytana książka, o której zawsze będziesz pamiętała?
Chyba zawsze
będę pamiętać o cyklu „Miecz Prawdy” Terry’ego Goodkinda, choćby dlatego że
przynajmniej raz w roku spotykamy się na zlotach naszego fandomu. J A tak poważniej, to były pierwsze powieści, które
skłoniły mnie, żeby bardziej zagłębić się świat bohaterów, poznać prezentowane
przez nich wartości, motywy działań i prawa magii rządzące tym uniwesum. Oczywiście
nie zapomnę o Wiedźminie, książkach Marka Niedźwieckiego i jeszcze paru innych.
Nie skupiam się na jednym gatunku literackim, czytam wielu autorów.
Pamiętam też
książkę, która strasznie mnie rozczarowała i zbulwersowała.
6. Ukochana książka z dzieciństwa? Do której Pani lubi wracać.
Pewnie wiele osób się zdziwi, ale nie mam takiej pozycji. W szkole przeczytałam 99 procent lektur, i nie tylko, jednak nie miałam żadnej ulubionej.
7. Doświadczenie życiowe jak ból, cierpienie, a może życie nauczyło Panią pokory?
Doświadczenie
życiowe, w tym ból, cierpienie, ale także i radość, spotkania z innymi ludźmi, rozmowy, przeczytane książki,
podróże itp. uczą nas różnych rzeczy, najtrudniej jest dostrzec i wyciągnąć właściwe
wnioski. Często pełny ogląd jakiejś sytuacji pokazuje się dopiero po latach i
wtedy też przychodzi refleksja i zrozumienie. Jak to wykorzystamy zależy tylko
od nas.
Im dłużej chodzę po tym świecie, tym mam więcej wątpliwości, czy właściwie
rozumiemy słowo: pokora. Czy na pewno słuszne jest podejście zgodne ze starym
powiedzeniem: mądry głupiemu ustąpi? Jeśli tak mamy rozumieć pokorę, to z
wiekiem wcale mi jej nie przybywa, a wręcz przeciwnie. Czy naprawdę mądry
człowiek powinien odsunąć się na bok i pozwolić panoszyć głupocie, czy jednak
powinien znaleźć inne rozwiązanie, zrobić to co rzeczywiście słuszne i nie
oglądać się na osoby, które źle podpowiadają? Czyż mądra osoba nie powinna mieć
wystarczająco odwagi, siły i rozumu, żeby znaleźć kompromis w różnych sytuacjach
i nie poddawać się – walczyć – zadbać o siebie, najbliższych i ważne sprawy,
odsuwając głupotę na bok?
8. Jakie 3 książki zabrałaby Pani na bezludną wyspę?
Na bezludną wyspę w pierwszej kolejności zabrałabym nóż i krzesiwo. Książki nie są priorytetem w takiej sytuacji, chyba że to poradnik survivalowy. A jeśli byłoby jeszcze miejsce plecaku, to raczej wzięłabym czysty zeszyt i dużo atramentu. Coś trzeba by zrobić z tymi wszystkimi myślami, jakie kłębiłyby się w głowie w czasie długiej samotności.
9. Kot, pies, ptak... czy może dziki tygrys? A może jeszcze coś innego? Czy zwierzęta są ważne w Pani życiu? Które Pani lubi najbardziej? A które zwierzę może najlepiej obrazuje... Pani cechy charakteru?
Uwielbiam
koty, jednak nie głaszczę każdego napotkanego na swojej drodze. Razem z mężem
przygarnęliśmy jednego. Wytrzymał z nami już jedenaście lat, na razie innych
zwierzaków nie przewiduje, bo nasza kotka jest bardzo zaborcza i nie lubi
konkurencji.
Mam w sobie
coś z kota – chadzam własnymi ścieżkami i nie lubię uszczęśliwiania na siłę.
10. Podróże w czasie, czy istnieje miejsce, w którym chciałaby się Pani znaleźć, gdyby istniał wehikuł czasu? W jakim okresie historii świata szukałaby Pani inspiracji?
Na pewno
chciałabym poznać średniowieczne realia, jak to było naprawdę i ile w
rzeczywistości kobiety miały do powiedzenia, czy mogły o sobie decydować i w
jakim stopniu.
Jednak zawsze bardziej od wehikułu czasu fascynowały mnie transportery w
„Startreku” i wolałbym mieć możliwość natychmiastowego przemieszczania -
teleportowania się do innych miejsc w obecnych czasach.
Nigdy nie przepadałam za historią w szkole, a inspiracji od zawsze szukam w
muzyce i w aktualnie otaczającym nas świecie.
11. Najgłupsza rzecz, jaką zrobiła Pani w życiu?
Nie wiem,
czy ktokolwiek jest w stanie określić takie zdarzenie jednym zdaniem. Z
perspektywy czasu rzeczy lub czynności, które uważamy za głupie, albo co
najmniej niefortunne, przybywa, a często z upływem lat inaczej je postrzegamy.
Coś, co było głupie jakiś czas temu, dziś wcale takie może nie być, lub na
odwrót.
Aktualnie
chyba stwierdziłabym, że niefortunną rzeczą było wydanie książki podczas pandemii, kiedy ogólna
gospodarka i sprzedaż towarów nie-pierwszej potrzeby jest na bardzo niskim
poziomie.
Tego jedynego już znalazłam i nie oglądam się za innymi, jednak przede wszystkim cenię inteligencję, muszę mieć o czym rozmawiać z mężczyzną.
Często stosuję skróty myślowe i gdy ktoś je potrafi zrozumieć, na pewno zyska moje uznanie. Tak naprawdę te cechy odnoszą się ogólnie do poznawanych osób, niezależnie od płci. W codziennym życiu staram się nie zwracać uwagi na cechy fizyczne, liczy się przede wszystkim osobowość, a nie płeć, czy wygląd.
Dawno temu usłyszałam stwierdzenie, że nawet warkot odkurzacza może być inspirujący. Dopóki nie zaczęłam pisać nie zastanawiałam się nad tym, lecz teraz cały czas uczę się obserwować otoczenie, wyłapywać momenty, słowa, dźwięki, czy nawet zapachy i smaki. Czasem jest to zasłyszana rozmowa na ulicy lub w sklepie, a czasem wystarczy stukanie podczas remontu u sąsiada, żeby powstał jakiś pomysł. Często to też jest tylko zdanie, albo kilka słów reakcji na wyżej wspomniane stukanie, które się zagnieżdżają w głowie. Potem tych kilka słów trzeba rozwinąć w kolejne zdania i całą opowieść.
Ciężko przychodzi mi wymyślanie imion i nazwisk, może dlatego, że nie nadaję im znaczenia, nie odzwierciedlają cech bohaterów (w „Trzynastym lustrze” główna bohaterka w ogóle nie ma nazwiska). I gdy już naprawdę ich potrzebuję, to np.: przeglądam portale społecznościowe i wybieram kilka nazwisk, które zwracają moją uwagę. Cechy zewnętrzne też „kradnę” od napotkanych osób, np.: ktoś nie rozstaje się z parasolem, albo kobieta lubi duże torby, gdzie wszystko zmieści, albo ktoś regularnie farbuje włosy i nigdy nie dopuszcza, żeby urosły dłuższe niż do ramion… Takich przykładów można by mnożyć, jednak nigdy żaden z moich bohaterów nie jest odzwierciedleniem konkretnej osoby, wybieram pojedyncze cechy i rozdzielam je na różne postacie.
Interesujący wywiad:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZgadzam się, właściwie wnioski czasami przychodza po jakimś czasie. Nie dziwię się, że żadna lektura nie była wyjatkowa, bo wtedy się czytało co chcą według programu nauczania.
OdpowiedzUsuńA ja jestem ciekawa, jaka książka i dlaczego Cię zbulwersowała :)
OdpowiedzUsuń