Tym razem coś z nieco innego klimatu, "Uczynkiem i zaniedbaniem" - debiut Mariusza Kaniosa
Chłopiec z sierocińca w Durdach zaginął. Nikt nie wie co się z nim dzieje? Poszukiwania zakrojone na szeroką skalę nie przynoszą rezultatu.
Dlaczego chłopiec znikł? Czy nie dzieje mu się żadna krzywda?
Śledztwo, strach
Ogólnie książka czyta się dobrze i szybko. Ciekawa koncepcja. Wykorzystanie kontrowersyjnego tematu. Działania policji nadają tempa akcji, od której ciężko się oderwać.
Zazwyczaj ofiary przemocy, pedofilii przeżywają traumę, która towarzyszy im przez całe życie. W tej książce autor przedstawia obraz człowieka, który z ofiary staje się katem, aby ponownie stać się ofiarą. Scenariusz dość nieprawdopodobny, aczkolwiek, o ile wszelkie badania psychologiczne pokazują różne możliwe zachowania, o tyle każdy jest zgodny, że umysł człowieka jest jedną wielką zagadką i tak na prawdę nigdy nie wiadomo czy dany przypadek, da się przypisać do konkretnego schematu. A tu mamy książkę, nie opartą o fakty, więc puszczając wodze fantazji możemy spojrzeć nieco inaczej na dane zagadnienie. Plan niemal perfekcyjnie dopracowany. Wystarczy się go ściśle trzymać aby uniknąć wpadki. Ale jak zawsze pojawiają się przeszkody, których wcześniej nie brało się pod uwagę i pozostaje improwizacja.
W toku śledztwa, policja ulega rutynie. Znaleźli dowody i bez chwili
zwłoki postanawiają wydać osąd. Świadek zamiast dostać ochronę, zostaje
zamknięty w celi z przestępcami, którzy nie mają najmniejszego oporu
przed wymierzeniem własnej sprawiedliwości. Tak łatwo jest oskarżyć kogoś. Wydać na niego wyrok, a później udawać,
że nic się nie stało. Gorzej jak trzeba do tej osoby się zwrócić po
pomoc. Mało kto będzie potrafił przeprosić. A jeszcze mniej osób
poskromić gniew za otrzymaną krzywdę i pomóc. Szczęście w nieszczęściu inny punkt widzenia ma jedna z policjantek, której niesamowita intuicja nie pozwala odpuścić. Ale konkrety musicie poznać sami ;)
Moje zdanie na temat krzywdzenia dzieci znacie i chyba nie muszę, po raz kolejny się powtarzać.
Ale, żeby nie było za słodko, to muszę przyznać, że mimo wszystko historia jest dość jednostajna, co nie każdemu musi przypaść do gustu.
Niemniej, czekam na kolejne książki autora i trzymam kciuki za rozwoju warsztatu, oraz dalsze losy Zuzanny, bo jestem niemal pewna, że to nie jest jej ostatnia sprawa.
Daję 6 i zachęcam do lektury
Za książkę dziękuję autorowi.
Zapraszam na kolejnej wpisy i zachęcam do komentowania :)
Mam mieszane uczucia, bo takie historie są dość drastyczne, jeśli chodzi o emocje do sytuacji, gdy krzywdzi się dzieci. Ja mam zero tolerancji dla takich osób, które są oprawcami! Jednak tutaj jest to opowieść nie na faktach, więc może warto przeczytać, lecz ze świadomością, iż to tylko wyobraźnia.
OdpowiedzUsuń