Dziś kilka słów o książce Michała Wierzby "Zły pasterz", która swoją premierę miała kilka dni temu
Kasia jak wielu studentów bierze udział w wyjazdowych praktykach archeologicznych, w trakcie których odnajdują ciekawy artefakt. W trakcie wyjazdu oprócz prac badawczych, co niektórzy młodzi ludzie dość mocno zbliżają się do siebie. Gdy przyjeżdża brat Kasi, Janek, by ją odebrać okazuje się, że zniknęła ona wraz z jednym z kolegów. Zorganizowane poszukiwania prowadzą do rozwiązanej przed laty sekty. Janek tocząc walkę z samym sobą musi również rozwikłać tę zagadkę. Pomocą służy mu emerytowany policjant, który jak się okazuje jest osobiście dość mocno w nią zaangażowany.
Co tak naprawdę stało się z Kasią i jej kolegą? Czy Janek pozna prawdę?
Tajemnica, śmierć, wierzenia, obrzędy, zemsta
Muszę przyznać, że jak na dość obszerną i tajemniczą książkę, czyta się ją całkiem przyjemnie. Choć nie powiem, jest w niej tak wiele wątków, że zwłaszcza na początku przychodzi przychodzi myśl "po co tego tyle". I w sumie można by nawet co niektóre nieco okroić i tak opowieść nie straciłaby na atrakcyjności. Bo zwyczajnie osobiste losy bohaterów pobocznych nie mają już, aż tak wielkiego znaczenia. Niemniej są one dość interesujące i sprawiają, że człowiek nieco odrywa się od wątku głównego. Ale żeby nie było, żaden nie jest różowy i kolorowy, a niemal każdy to dodatkowa mroczna historia.
Determinacja Janka momentami wydaje się nieco słabnąć, ale Horst swoimi naciskami nie pozwala mu zapomnieć o misji, której się podjęli. Wszystko co robią jest podporządkowane myśli o zemście i ukaraniu ludzi odpowiedzialnych za śmierć wielu osób.
Cała ta opowieść pokazuje natomiast jak sprawnie mogą działać dobrze zorganizowane grupy, które kryją się pod mianem grup religijnych. Nawet jeśli oficjalnie figuruje dana organizacja jako coś zupełnie innego, w gruncie rzeczy jest czymś całkiem innym. Wielopoziomowa hierarchia sprawia, że ciężko dotrzeć do osoby, która jest odpowiedzialna za wszystkie najważniejsze decyzje. W imię wiary i powrotu do dawnych tradycji niekiedy dopuszczają się okrutnych rzeczy. Pomijając fakt, że tak potrafią omotać ludzi, że ci wierzą w każde ich słowo. Oratorstwo to sztuka, ale wykorzystywanie jej, jak wszystkiego, może nieść zarówno dobre jak i złe konsekwencje. W tym przypadku możemy zobaczyć jak guru mami słuchaczy, głownie do czerpania korzyści dla siebie i sekty, której przewodzi. Możemy także zobaczyć jak brutalna jest to społeczność, a przynajmniej osoby, które stoją na samym jej szczycie.
Mamy tu także obraz policji, która niekiedy dąży by za wszelką cenę zamknąć śledztwo. Nie ważne, że nie wszystkie wątki zostały sprawdzone. Nie ważne, że któryś ze śledczych ma wątpliwości co do słuszności podjętych decyzji. Najważniejsze, że "mamy sprawcę". Prowadzenie śledztwa nie jest łatwe, ale przede wszystkim, ważne jest aby było ono prowadzone rzetelnie, a osądzeni zostali prawdziwi winowajcy popełnionego czynu. Niestety takie raptowne działanie może czasem przynieść więcej złego niż dobrego. I jak w tym przypadku gdyby nie determinacja osoby postronnej z pewnością zakończenie wyglądałoby zupełnie inaczej. Jednak jaki jest ostateczny wynik musicie się przekonać sięgając po tę książkę :) Życzę przyjemniej lektury ;)
Daję 7
Zainteresowanych odsyłam na LC oraz Fb wydawnictwa
Cytaty/ fragmenty, które wpadły mu w oko:
"Żałosne, myślał, po raz kolejny wiercąc się na swoim fotelu, kiedyś podczas randkowania swędziały do jaja - teraz boli go dupa."
"Czasem wolimy się łudzić, zamiast zmierzyć się z prawdą."
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza SA
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz