Dziś jedna z książek, które dla niejednej matki mogą być powodem do dość skrajnych odczuć. "To jej wina"
Marissa dociera do domu, w którym miał przebywać jej syn i dowiaduje się, że jego tu nie ma. Mało tego, dom należy do kogoś zupełnie innego niż początkowo zakładała.
Gdzie jest dziecko Marissy? Kto, gdzie i dlaczego je zabrał? Czy uda się odnaleźć chłopca?
Tajemnice, zagadki, kłamstwa,
Jest to książka o jednym z najgorszych koszmarów na jawie, jakie mogą spotkać rodzica. Wierząc, że jego dziecko jest bezpieczne w szkole, u dziadków, rodziny, znajomych, z nianią... żyje w nieświadomości oddając się codziennym czynnościom do momentu, w którym okazuje się, że dziecka nie ma tam gdzie być powinno, że miało wypadek... Sytuacji jest wiele do przytoczenia, tu akurat mamy do czynienia z zaginięciem. Co prawda policja i rodzice dokładają wszelkich starań by chłopca jak najszybciej odnaleźć i sprowadzić całego i zdrowego do domu. Jednak jak to w życiu bywa, nic nie jest tak proste jakby mogło się wydawać. Trzeba sprawdzić wiele tropów, tym bardziej, że osoba odpowiedzialna za porwanie włożyła bardzo dużo wysiłku, by zyskać na czasie i ukryć się razem z dzieckiem.
Niestety podobne historie nie raz miały miejsce na całym świecie i pewnie jeszcze wiele razy się przydarzą (oby jak najmniej, najlepiej wcale, a jeśli już to były tylko wytworem fikcji literackiej). I jakby mało było tego też cierpi dziecko i jego rodzice to teoretycznie do odpowiedzialności za zaistniałą sytuację poczuwają się także osoby pod których opieką w danej chwili znajdowało się dziecko (chyba, że sami z premedytacją do tego doprowadzili). I jak wielu podobnych sytuacjach tak i tej nie brakuje głosów z zewnątrz, że rodzice źli, że opiekunowie nieodpowiedzialni. Trafią się osoby, które będą współczuć, ale ilu z tych komentujących tak na prawdę zrobi cokolwiek żeby pomóc? Ile osób pomyśli, że czasem są sytuacje, których przy najlepszych chęciach nie zostaną przez nas wzięte pod uwagę? Zwyczajny czynnik losowy, na który mało kto ma wpływ przez innych niekiedy zostaje podniesiony do rangi zbrodni z premedytacją, a to na pewno nie pomoże.
Mamy tu również nieco samolubne spojrzenie na daną sytuację: "jak dobrze, że to nie my, nie nas to spotkało". Bo lepiej żeby coś złego przytrafiało się komuś innemu, a nie mnie, nam, mojej rodzinie...
Jest także umiejętne przesłuchanie dziecka. Nienachalne, stopniowe i bardziej w formie luźnej rozmowy, w przyjemnym otoczeniu, co z pewnością przede wszystkim daje poczucie bezpieczeństwa.
W tej książce jest bardzo dużo emocji, i choć dotyczy ona tematu dość przygnębiającego i mało przyjemnego, to jednak wzbudza również sporo tych pozytywnych odczuć. Dlatego sądzę, że powinna spodobać się niejednemu odbiorcy tym bardziej, że akcja wciąga i nie pozwala tak łatwo się oderwać.
Daję 8.
Zainteresowanych odsyłam na LC oraz Fb wydawnictwa
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza SA
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz