Ponad pół roku temu miała premierę, ale dopiero dziś mam dla Was swoją opinię.
"Chłopiec" - Zbigniew Zyśk
Mateusz to młody chłopak, który lubi korzystać z życia i pełną piersią chłonie wszystko to co ono oferuje. Życie w wielkim mieście pochłania go tak bardzo, że efekty tego są opłakane. W krótkim czasie następuje wręcz kumulacja negatywnych przeżyć: traci pracę, ginie jego brat, zachodzi za skórę nieodpowiednim osobom.
Jakie konsekwencje ma nieodpowiedzialność? Do czego może doprowadzić lekko duszność? Co się dzieje gdy za bardzo wsiąkniemy w niewłaściwe otoczenie?
Narkotyki, nieodpowiednie towarzystwo, wewnętrzne rozterki.
Moim zdaniem na przykładzie tej książki można spokojnie oprzeć tezę o przyczynie i skutku. Złe podjęte decyzje pociągają za sobą kolejne, a te z kolei takie a nie inne konsekwencje. Mateusz jest lekkoduchem, który podejmuje decyzje pod wpływem impulsu i mimo, że mógłby się wycofać gdy była ku temu jeszcze możliwość brnie dalej ku nieuniknionemu. Podoba mu się jego życie i nie widzi w nim nic złego dopóki nie dochodzi do tragedii. A i w sumie ta nie odbija się jakimś poważniejszym echem w jego zachowaniu.
Jednak po lekturze przychodzi refleksja i próba odpowiedzi na pytanie: czy zawsze musi dojść do tragedii, by otwarły się oczy? Nie ma ludzi świętych. Każdy ma coś za uszami. Jakieś większe czy mniejsze grzeszki na koncie. I każdy potrzebuje jakiegoś punktu zwrotnego na swej drodze. Ale czy potrzebna jest dopiero jakaś tragedia, czyjaś śmierć aby człowiek choć na chwilę się zatrzymał i zastanowił co dalej? Czy do tej pory postępował właściwie? W którą stronę powinien pójść teraz?
Dużą winą obarczałabym tu rodziców Mateusza. Goniący za karierą, więcej uwagi poświęcający młodszemu z synów, ignorujący tego starszego, faworyzujący młodszego z braci. Może i nie do końca świadomie odtrącający w ten sposób swoje pierworodne dziecko i wyrządzający mu tym samym ogromną krzywdę, która odbija się w jego późniejszym życiu i relacjach z innymi ludźmi. Nie trzeba chyba żadnego filozofa żeby odnalazł w tym obrazku odzwierciedlenie niejednej sytuacji jaką może spotkać na co dzień. Zawsze rodzic twierdzi, że wszystkie swoje dzieci kocha tak samo, ale niestety równie często jest to tylko część prawdy. Czasem tylko sami tego nie dostrzegają. Albo jako priorytet w ich życiu to coś innego niż własna rodzina. Przykre ale prawdziwe.
Kolejna książka, którą można przeczytać błyskawicznie, ale..... bez jakiegoś wielkiego entuzjazmu. Mimo to zachęcam do przeczytania tej książki.
Daję 7 odsyłam do lektury.
Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:
LC
Empik
FP Wydawnictwo
Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:
" Myślę o nich, o moich kumplach i nie o tym, jacy są, tylko że w ogóle są, bo równie dobrze mogłoby ich nie być, a nie ma chyba nic gorszego niż nie mieć do kogo otworzyć gęby lub nie wiedzieć dokąd pójść, kiedy nie chcesz lub nie możesz wrócić do domu."
"Nie mogę stąd uciec, ale mogę rozpiździć ten świat. Świat, który zrobił ze mnie narkomana, świat, który zrobił ze mnie kłamcę, świat, który uczynił mnie sierotą."
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania ;)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz