Strony

Inkub

piątek, 26 kwietnia 2019

Udostępnij ten wpis:
No to się doczekałam na kolejną książkę Pana Artura



W Jodoziorach, małej wiosce na Suwalszczyźnie zostają znalezione spopielone zwłoki. Miejscowi mówią, że w tej wiosce od dawna działo się wiele różnych, złych rzeczy, które dotykają zarówno ludzi jak i całe otoczenie. Zwierzęta uciekają, rośliny umierają, domy niszczeją, telefony szaleją. A przy tym zaobserwowano dziwne zielone światło, które pojawia się co jakiś czas.

Podczas śledztwa samobójstwo popełnia jeden z policjantów, który jak się okazuje interesował się wspomnianą wioską i jej tajemnicami. Jego śmierć nie daje spokoju Vytautas-owi. Dzięki notatkom kolegi dociera do dość interesujących informacji.

Czary, demony, czarownice, śmierć, inkwizycja.

Do jakich kroków posunie się zdeterminowany policjant, by wyjaśnić sprawę do końca? Czy uda mu się rozwiązać zagadkę i nie przypłacić jej własnym życiem?

Autor funduje nam niezły rollercosster zwrotów akcji. Już by się wydawało, że bohater rozwiązanie ma na wyciągnięcie ręki, a tu niespodzianeczka, Ciągle wskakują kolejne zagwostki, pojawiają się kolejne pytania. Ale czy wszystko można racjonalnie wyjaśnić?
Na domiar złego, jakby było mało demonów i złej energii do okoła, bohater musi się zmierzyć również z własnym wewnętrznym demonem.

Faktem jest, że tak wyszło iż w trakcie czytania non stop coś mi przeszkadzało i nie mogłam przysiąść nad nią tak jakbym chciała, ale dzięki temu lekturą mogłam się dłużej delektować. Choć muszę przyznać, że jak już mi się udało znaleźć więcej swobody to nie mogłam się oderwać. Sama historia jest dość interesująca. Do tego język i ciągle pojawiające się nowe wątki, zwroty akcji sprawiają, że ciężko się od niej oderwać i po prostu czyta się sama.

Dochodzenie prowadzone przez Vytautasa przeplatające się z wydarzeniami sprzed blisko pół wieku pozwalają czytelnikowi niejako prowadzić własne dochodzenie. Jednocześnie intensywnie pobudzając wyobraźnię i zmuszając szare komórki do pracy. Muszę przyznać, że dobrze się bawiłam czytając tę opowieść. Wiadomość, że została ona oparta na plotkach dodatkowo tylko wzbudzała mój apetyt. Jednak niestety - autor, jeśli chce mnie przestraszyć musi się bardziej postarać. Jeśli miałam ciarki to bardziej z ekscytacji gdy próbowałam dociec co i jak niż dlatego, że się bałam. Sugerując się tytułem spodziewałam się znacznie mocniejszych wrażeń. Nie mniej książka ma swój urok, charakter i pazur, które sprawiają iż mam ochotę zarówno jeszcze do niej wrócić jak i na ciąg dalszy - no bo przecież będzie? Nie wyobrażam sobie żeby została tak urwana i zostawiona bez dalszych konsekwencji.

Bardzo lubię legendy i opowieści o przeszłości, nawet te mroczne (mało kto chyba wie, że kiedyś chciałam zostać archeologiem lub poszukiwaczem skarbów, a najlepiej duchów ;) więc nie zdziwi Was, że bardzo podoba mi się wykorzystanie starych plotek jako rusztowania dla stworzenia interesującej historii. Wykorzystanie istniejących miejscowości do stworzenia miejsca akcji również uważam za dodatkowy plus, który tylko zachęca mnie do odwiedzenia tamtych okolic. Coś czuję, że po lekturze kolejnych książek autorstwa Pana Artura tych miejsc przybędzie i z planowanego tygodniowego wyjazdu w okolice Suwałk zrobi się pobyt miesięczny, ale na pewno będzie on obfitował w nietypowe atrakcje ;)

Chyba nie ma miejsca na ziemi, które nie miałoby swoich tajemnic sprzed lat., czasem sięgających do współczesności. Tylko nasza wyobraźnia jest w stanie takie miejsca wyeksponować jeszcze bardziej.

W nawiązaniu do pewnej małej wymiany poglądów na temat okładki.
Panie Arturze, moim zdaniem poprzednia wersja okładki podkolorowana na czerwono byłaby lepsza. Ostateczna za dużo zdradza z treści książki. A idąc na kompromis byłabym za tym aby książkę podzielić na dwie części. Wówczas pierwsza mogłaby mieć pierwotną okładkę a druga kocowy efekt :) Wiem, że sama bym się wściekała gdyby nie mogła się doczekać na kontynuację, ale moim zdaniem nie umniejszyłoby wcale jej walorom a dodało nieco smaczku.
W tym miejscu muszę dodać jeszcze kilka słów. Brawo dla wydawnictwa że książka wyszła w oprawie twardej, Moim zdaniem wszystkie książki o większej objętości powinny tak być wydawane - są przede wszystkim trwalsze i dużo estetyczniej wyglądają. No i fakt, że książka została zszyta nićmi przed oprawą, a nie byle jak sklejona sprawia, że chylę czoła za to.
Ale, żeby nie było tak słodko. Osoba odpowiedzialna za pakowanie powinna jednak lepiej się do tego przyłożyć, gdyż niestety książka dotarła do mnie z uszkodzonymi rogami - które, patrząc na otrzymaną przesyłkę, niemal na 100% jestem pewna iż powstały w trakcie transportu, właśnie ze względu na nieodpowiednie zabezpieczenie.

I jeszcze jedno. Autor na końcu książki namawia nas aby przeczytać ja po raz kolejny. A ja powiem: nie! Kiedyś na pewno do niej wrócę, ale nie w najbliższym czasie. Niech umysł się nieco zresetuje, a za jakiś czas będę odkrywać ją na nowo. Choć uważam, że każdą książkę można odkryć na nowo. Rozważyć pod innym kontem. Odkryć jej dodatkowe zalety lub wady niezależnie od tego ile razy byśmy ją czytali.
Nie chcę jej porównywać do poprzedniczek. Owszem jest wiele punktów, w których można odnaleźć zarówno "Grzesznika" jak i "Gałęziste" ale zwyczajnie nie lubię porównywać nikogo do siebie i to tyczy się również książek.

Was zachęcam do lektury, a ja jak wspomniałam czekam na kolejne ;)

Daję 9 i czekam na mocniejsze wrażenia :)

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

FB

LC

EMPIK

Cytaty / fragmenty, które wpadły mi w oko:

"Rozejrzał się po pokoju, który przypominał salon. Wyciągnął latarkę i poświecił nią na wszystkie strony. Serce waliło mu jak młotem. Przyzwyczajony do takiego obrotu sprawy tanimi jung scares z amerykańskich horrorów, spodziewał się, że lada moment pojawi się coś, co zrobi wielkie "Bu!". Polskie duchy chyba nie zamierzały stosować wybrakowanych technik straszenia i. póki co, nic takiego się nie wydarzyło."

"- Nie dziwię się, że nie pamiętacie. Byłeś tak napruty, że jakby zachciało ci się siku, to robiłbyś to na siedząco.
- W sensie nie miałbym siły stać?
- W sensie, że pomyliłaby ci się albo płeć, albo tak zwana droga wyjścia."

"...marzenia mają tę zaletę, że nawet tym nierealnym można oddawać się  w nieskończoność

"-Ksywa Indianin to chyba stąd, że od wiecznie zapitej gęby wygląda jak czerwonoskóry? Prawda to, że aby mieć pół promila we krwi, musiałby nie pić całe trzy dni?
- Wyrażaj się o nim z szacunkiem, jeśli łaska. To żywa legenda polskiego alkoholizmu. Przefiltrował przez siebie tak ciężkie alkohole, że kiedy raz takiego spróbowałem, to myślałem, że wlewam sobie w gardło płynny wpierdol."

"Każda kobieta ma ograniczoną cierpliwość."

"W Suwałkach słyszał hałasy typowe dla nocnego miasta: syreny karetek i szum pojedynczych samochodów, stłumione odgłosy imprezy piętro wyżej albo fragmenty filozoficznych rozmów pijaczków odbywających na murku nocne poprawiny z jabolem po dziennym pijaństwie."

"...dlaczego pies jest lepszą opcją od faceta? Pies zawsze tęskni, zawsze po nim widać, kiedy zrobił coś złego, nie czuje się zagrożony cudzą inteligencją i zarobkami, można go wyszkolić, nigdy nie będzie próbował zmienić kobiety, nie pogrywa z nią, chyba że chodzi o aportowanie, łatwo kupuje mu się prezenty, przyjmuje do wiadomości słowo"nie" i nie obchodzi go, jak wyglądam. Kiedy dożyje średniego wieku, nie myśli nad porzuceniem właścicielki dla młodszej, nie czyta przy stole, zawsze ma kobietę za geniusza kulinarnego i przynajmniej da się go zmusić do kąpieli!..."

Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia