Strony

Zbrodnia i Karaś - zapowiedź

środa, 6 marca 2019

Udostępnij ten wpis:
Premiera 15.03.2019, a ja mam dla Was już dziś smakowity kąsek związany z tą książką.



"Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nie najlepszą opinię...

„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele – sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku 2006.

Genialny humor, niezwykła konstrukcja powieści, bohaterowie z tej i nie z tej ziemi a do tego odrobina inteligentnej złośliwości na czasie. Ta autorka przewróci świat komedii kryminalnej do góry nogami!
Iwona Banach

Jeśli nie Oksford, to co? Uksford. Miejsce dla tych, którym się nie udało i którzy skrywają brudne sekrety. Miejsce, w którym tak samo ważny okaże się głos profesora i studenta, jak i sprzątaczki, ducha oraz kota. W "Zbrodni i Karasiu" Aleksandra Rumin pokazuje, że komedia kryminalna może nie tylko bawić, ale i celnie portretować pewne zjawiska. Autorce udaje się bowiem pokazać enklawę siermiężności i prowincjonalności tam, gdzie niektórzy chcieliby widzieć centrum świata. Warto!
Bernadetta Darska"


Od 10.03.2019 książkę będzie można nabyć w przedsprzedaży.

A tu macie jeszcze mały fragmencik:

"Witajcie na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego! 
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wchodzicie! 
Nieszczęśnicy! 
Trafiliście na ulicę Wóycickiego, więc musieliście zawalić egzaminy wstępne na wszystkie prestiżowe uczelnie w stolicy. Marzyliście o Uniwersytecie Warszawskim, Szkole Głównej Handlowej, Akademii Sztuk Pięknych, Politechnice Warszawskiej, Akademii Wychowania Fizycznego, Wojskowej Akademii Technicznej czy Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, a wylądowaliście na Uksfordzie! Nie mylić z Oksfordem! Nazwa
niby podobna, ale różnica przeogromna. 
Tak, jesteście nieudacznikami! Przynieśliście wstyd waszym rodzinom! A teraz czeka was pięć lat mordęgi na totalnym zadupiu. Trafiliście tam, gdzie nawet diabeł przestał mówić dobranoc, bo okolica za bardzo go przygnębiała!
Tak zdają się wołać mury dawnych koszar Warszawskiej Brygady Obrony Terytorialnej, a obecnie tego zdecydowanie mniej reprezentacyjnego z dwóch kampusów UKSW.
Ten, kto nigdy nie odwiedził północnego skraju Bielan, zwanego Młocinami, niewiele stracił.
Zabytki? Ani jednego.
Widoki, które zapierają dech w piersiach? Mniej niż zero.
Atrakcje? Trudno jakieś wskazać, chociaż warto wspomnieć o Cmentarzu Północnym, jednym z największych miejsc pochówku w Polsce, oraz o owianym złą sławą Lasku Młocińskim, w którym dokonano najbardziej bulwersującej zbrodni drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego
wieku. To by było na tyle. Ach, nie zapominajmy o naszym kochanym Uksfordzie i hordach rozwydrzonych studentów. Oto całe Młociny! Nie oszukujmy się: każdy, kogo zachwyciły tereny uniwersyteckie z zabytkowym zespołem klasztornym Kamedułów w samym sercu malowniczego Lasku Bielańskiego, przeżyje nie lada szok, wysiadając z brudnego i rozklekotanego autobusu na przystanku Młociny-UKSW.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to betonowe ogrodzenie rodem z innej epoki, a potem jest już tylko gorzej. Klockowaty budynek Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych oraz zlokalizowana po sąsiedzku i bliźniaczo podobna siedziba Wydziału Prawa wcale nie są najpaskudniejszymi
budowlami na kampusie. O to miano trwa zażarta rywalizacja pomiędzy blaszakiem przy hałdzie ziemi z dwiema smętnymi bramkami (szumnie nazywanej boiskiem) oraz barakiem wciśniętym między stróżówkę i kościółek. Ten ostatni jest jedynym jasnym punktem na mapie dawnych
koszar wojskowych, a okoliczne centrum rozrywki stanowi sklep spożywczy polskiej sieci handlowej MarcPol, którego głównymi zaletami są wygórowane ceny (wiadomo, monopolista!) oraz akwarium z karpiami, na które lubią się gapić studenci.
To wszystko nieważne!, wykrzyczą miłośnicy uksfordzkich klimatów, liczą się ludzie i atmosfera, a tej ostatniej na Młocinach z całą pewnością nie brakuje. Najlepiej wiedzą o tym dwie damy, które znają UKSW od podszewki.
– Co za świnie! A wydawałoby się, że kulturalni i wykształceni. Studenty jedne! Krzyż pański z tą hołotą. Mówiłam Anielce, że ja wcześniej pracowałam w Szpitalu Bielańskim? Tam to się wyprawiało. Z kubłami za nic nadążyć nie mogłam. Pamiętam, jak raz klient wyrwał się pielęgniarzom i fachowo pochlastał, zanim go znowu na ziemię powalili. Cały korytarz w krwawych bryzgach! Jak w horrorze! Pół nocy próbowałam wszystko doprowadzić do porządku, ale jak człowiek młody, to robota pali mu się w rękach! – Jadwiga odłożyła gąbeczkę, sięgnęła po druciany zmywak i obrzuciła krytycznym spojrzeniem sprzątane przez siebie pomieszczenie."

W tej chwili jestem w trakcie jej czytania i powiem Wam, że z tą książką nie sposób się nudzić a i pośmiać się można co nie miara.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia