"Maska do włosów suchych i zniszczonych, ułatwia rozczesywanie, nawilża i odżywia włosy, wzmacniając je i przywracając im energię.
Zapewnia intensywne nawilżenie, w szczególności przesuszonym i osłabionym końcówkom. Włosy są głęboko odżywione, miękkie i łatwo się rozczesują.
Formuła nie zawiera parabenów i sztucznych barwników i jest wzbogacona olejkiem z kwiatu passiflory, ekstraktem z nasion hibiskusa i prowitaminą B5.
Sposób użycia:
Po umyciu włosów szamponem i osuszeniu ręcznikiem nałożyć maskę na długości włosa, przeczesać szerokim grzebieniem i pozostawić na 3-5 minut, dokładnie spłukać."
W praktyce powiem tak: łatwo się nakłada, dobrze rozprowadza, nie trzeba nie wiadomo ile aby wystarczyło nawet na moje długie włosy. Choć w konsystencji przypomina nieco zastygający wosk.
Przyjemny zapach, który jest na tle intensywny, że nawet zamknięte opakowanie spokojnie służy również za odświeżacz powietrza - poważnie, mówię, no i długo zostaje na włosach. Nie jest jakiś bardzo nachalny, ale po prostu od kiedy stosuję tę maskę w łazience nie potrzebuję dodatkowego odświeżacza.
Ale do rzeczy.
Oczywiście moje włosy jak zawsze odporne na wszystko nie robiły sobie nic z kolejnej próby pomocy im przez dłuższy czas. Jednak mam wrażenie, że ostatnio jakby im się poprawiło. Trochę miększe się zrobiły i chyba mniej rozdwojonych końcówek jest - a może tylko mnie się tak wydaje?
Poużywam jeszcze trochę to może się w końcu upewnię, że tym razem to jest to czego potrzeba moim uparciuchom :)
Pojemnik z maską jest dość spory więc z pewnością wystarczy na długo.
Daję 8 i zachęcam do wypróbowania.
Zainteresowanych odsyłam na poniższą stroną:
FB
Zapraszam na kolejne wpisy :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz