Dziś książka Pana Michała Biardy "Królik w lunaparku"
Kasia to młoda dziewczyna, która niesamowicie gra w kosza. Przypadek sprawia, że dowiaduje się o ciężkiej chorobie.
Zbyszek z kolei to taksówkarz po przejściach.
Co ich wszystkich łączy? Kim jest królik? I jaką rolę odgrywa? Co rodzic jest w stanie zrobić dla własnego dziecka?
Książka jest podzielona na trzy części. Każda z nich jest poświęcona jednej z osób, których dotyczy. Każda osoba ma własną historię, ale wszystkie te historie w dość zawoalowany sposób w pewnym momencie się łączą. O co w tym wszystkim chodzi, tego z początku dość ciężko się domyśleć, bo autor robi taki misz masz, tak zakręca akcję, że w głowie może się trochę pomieszać.
Najtrudniejsza chyba ze wszystkich jest opowieść o Pawle. Ja się w pewnym momencie pogubiłam i już nie wiedziałam co mu się przyśniło, a co przydarzyło. Ale przeszłam nad tym i poszłam dalej. O Kasi i Zbyszku jest już znacznie łatwiej czytać. Niemniej wszyscy to ludzie jakich można spotkać na co dzień. Mają swoje problemy, marzenia. Wszyscy stają przed trudnymi życiowymi wyborami i muszą iść dalej własną ścieżką.
Wypadki zdarzają się non stop a ich konsekwencje mogą mieć różne skutki. Od tych powierzchniowych po trwałe kalectwo lub śmierć. Bohaterów nie omijają choroby i przyznam szczerze, że wątek alkoholizmu jako nieuleczalnej choroby i raka, który niejako zmusza do zmian w dotychczasowym życiu bardzo mi się podoba. Do czego może doprowadzić "małżeństwo" z wódką każdy z nas teoretycznie wie, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że jest to nałóg, który pozostaje na całe życie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie osobie, która podjęła walkę z nim nie jest łatwo.
Postaci raka jest wiele. Jedne są łagodniejsze inne ostrzejsze. Jedne można wyleczyć inne atakują kolejne organy nawet po latach gdy wydawało się, że jest z nim już spokój. Metody leczenia są różne i każda ma zapewne tyle samo zwolenników co przeciwników. Jednak ostateczna decyzja należy do pacjenta. Zawsze szkoda każdej chorej osoby, ale już jakoś tak się przyjęło, że zawsze bardziej roztkliwiamy się w takich sytuacjach nad dziećmi i młodymi niż tymi starszymi. O ile rokowania dają szansę na wyleczenie o tyle gorzej sytuacja się ma gdy diagnoza takich perspektyw nie daje. Wówczas niektórzy odwracają swoje życie o 180 stopni aby czas, który im został wykorzystać do maksimum. Szkoda, że dopiero w takich skrajnych sytuacjach zdajemy sobie sprawę z ulotności czasu.
Ludzki mózg jest niezbadany i nigdy nie wiadomo co się w nim kryje. Tak samo jak ciężko ocenić co może się z nim stać jeśli za mocno oberwiemy w głowę lub ulegniemy wypadkowi. Po takim zdarzeniu ciężko nieraz wrócić do porządku dziennego. Czasem granica między snem, a jawą się zaciera i można łatwo się pogubić. I tu autor, wykorzystując ten fakt, tworzy ciekawą bazę pod całą opowieść.
Choć zakręcona to jednak ciekawa, którą czyta się błyskawicznie. No i przede wszystkim, mimo, że mogłoby się wydawać inaczej, nie brak humoru. Jako matka przeżyłam też chwilę grozy, ale... Dlaczego to już sami musicie doczytać. Z pewnością nie będziecie się nudzić, a dobrze bawić.
W końcu króliczki są takie miluśkie ;)
Daję 8 i zachęcam do lektury :)
Zainteresowanych odsyłam na LC oraz Stronę
Za książkę dziękuję autorowi :)Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz