Za sobą mam lekturę kolejnej książki Aleksandry Rumin "Zbrodnia na blokowisku"
Piotr Kasztelan to dziennikarz, który zasłyną m.in. przejechaniem gwiazdy muzyki pop, podejmuje pracę w lokalnym "Bielańczyku". Czas upływa na tropieniu lokalnych, osiedlowych "sensacji", aż pewnego dnia na swej drodze spotyka Homoncika. Tylko z sobie znanych powodów przykłada rękę do jego śmierci. Niemal 100% pewność na brak jakichkolwiek świadków i poszlak łączących go denatem sprawia, że Piotr jest niemal przekonany, że zbrodnia ujdzie mu na sucho. Aż pewnego dnia pod drzwi redakcji, w której pracuje trafia przesyłka opatrzona jego imieniem i nazwiskiem, a w niej krótki list "Wiem, co zrobiłeś".
Co tak na prawdę się wydarzyło? Kim jest szantażysta? Jaką karę poniesie winowajca?
Zbrodnia, śledztwo, humor
Każdy zna kogoś, kto zajdzie za skórę nie jednej, nie dwóm, a nawet nie 10 osobom. Są ludzie, którzy mają wybitny talent do zrażania innych do siebie. Jest niewiele osób, które są w stanie tolerować ich towarzystwo, a i to niejednokrotnie tylko dlatego, że mają w tym swoją własną korzyść. Czasem zwykła błahostka, czasem głupia odzywka może urosnąć do rangi wielkiej zadry, która jątrzy i uwiera na każdym kroku. Niekiedy los stawia na drodze okazję do zemsty za wyrządzone krzywdy i teoretycznie pozbycie się problemu.
Autorka po raz kolejny funduje nam niezłą dozę dobrego humoru. W oryginalny, charakterystyczny dla siebie, sposób wytyka nasze wady. Relacje jakie łączą mieszkańców małej społeczności są dobrym polem do obserwacji i wyciągania różnych, daleko idących wniosków. Zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Z pewnością jednak są bardzo ciekawe dla człowieka z zewnątrz. Obserwatora nie mającego z danym środowiskiem nic wspólnego. Dodatkowo okraszone odpowiednim językiem stanowią bardzo ciekawą mieszankę nie pozwalającą oderwać się od lektury.
Jednak najlepiej przekonacie się o tym sięgając po tę książkę sami. Zarezerwujcie sobie popołudnie bo się od niej nie oderwiecie tak szybko :)
Daję 9 i zdecydowanie polecam - chociażby dla poprawy humoru ;)
Zainteresowanych odsyłam na poniższą stronę:
LC
Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:
"...dozorca odwrócił się w stronę przerażonego Piotra i posłał mu uśmiech, który powaliłby stado słoni i kilka nosorożców."
"Z prawej strony dojrzał tabliczkę z napisem "SOR - Ratuj się kto może"."
"...zajrzał do bocznej przegródki i wyciągnął zalaminowaną deklarację. Jej treść nie pozostawiała najmniejszych wątpliwości: w wypadku jakichkolwiek powikłań zdrowotnych sygnatariusz odmawia pomocy lekarskiej i nie godzi się na zabranie go do szpitala. Zamiast tego prosi o humanitarne dobicie go na miejscu."
"Panie Bzibziak, niech pan nie wybrzydza. Przyjechał do nas chirurg z Berlina, specjalista klasy światowej i uparł się, żeby coś zoperować. Co mogliśmy zrobić? Taka śledziona i tak do niczego by się panu nie przydała, a gość z zagranicy wyjechał zadowolony. Powinien być pan dumny ze swojej obywatelskiej postawy, panie Bzibziak. Przy wypisie dostanie pan dyplom i drobny upominek z logo szpitala. I niech to będzie nauczka dla wszystkich państwa - zwrócił się do kilkunastu pacjentów stłoczonych na korytarzu - że z katarem się na SOR nie przyjeżdża!"
"- Boże! - wykrzyknął Piotr. - A jaka to jest czcionka? Prawie nic nie widać...
- Times New Roman, dwójeczka.
- Jaka "dwójeczka"? To taka w ogóle istnieje?
- A co ma nie istnieć? Są w branży finansowej rzeczy, o których nie śniło się waszym filozofom."
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania :)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz