Strony

Blizna

piątek, 28 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Dziś mam okazję przedstawić Wam książę, którą napisała Pani Danuta Chlupova "Blizna"


Katarzyna zostaje oddelegowana do Czech aby tam otworzyć filię firmy, w której dotychczas pracowała. W trakcie pobytu dowiaduje się kilku ciekawych rzeczy, które pobudzają jej wyobraźnię do tego stopnia iż postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości swojej teściowej. Jako że teściowa skrzętnie pomijała temat swojego dzieciństwa i wczesnej młodości Katarzyna jest nieco rozdarta. Z jednej strony bardzo ją to wszystko interesuje z drugiej uważa iż nie powinna mieszać się w życie starszej kobiety.

Czy ciekawość zwycięży? Kto i dlaczego nosi bliznę? Czy Kasia dowie się co i dlaczego ukrywa jej teściowa?

Podróż do przeszłości w czasy głównie drugiej wojny światowej przepleciona z czasami współczesnymi. Autorka znakomicie oddaje realia i klimat jaki panowały w czasie wojny. Strach jaki przeżywają mieszkańcy narażeni na ciągłą obecność gestapo i niewiadome jutro. Jednak w tych negatywach jest również miejsce na życie codzienne. Młodzi bawią się, kochają, pracują.
Na tle wydarzeń historycznych autorka buduje całkiem realną opowieść, która przecież mogła wydarzyć się w każdym miejscu w podobnych okolicznościach.

Śledztwo jakie przeprowadza Kasia niejako odbudowuje również jej relacje rodzinne, ale w jaki sposób tego musicie się już dowiedzieć z książki.

Moim zdaniem "cud - miód". Dopracowana opowieść z nutką historii i fikcji tak z sobą przeplecionych aż ciężko się połapać gdzie przebiega granica.

Daję 9 i zachęcam do lektury, a ja czekam na kolejną książkę autorki.

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

LC

EMPIK

FB

Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:

"Wnioskując po tym, jak kościste były ich ręce i nogi, można było nawet sądzić, że śmierć mieli w oczach częściej niż w ręku chleb powszedni."

"- Ktoś, kto naprawdę będzie cię kochał, nie będzie się przejmował twoimi bliznami."

"...wszyscy przecież jesteśmy grzesznikami. Kto z nas ma prawo ustalić tę delikatną granicę, za którą leżą uczynki na tyle złe, że mamy prawo potępiać tych, którzy je popełnili?"

"Nie da się zabić bólu jeszcze większym bólem."

Zapraszam na kolejne wpisy ;)
Czytaj dalej »

Clementoni - Skały i minerały

środa, 26 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Oto kolejna odsłona tego co może nam zaoferować Clementoni.
Skały i minerały:


W skład zestawu wchodzi:
- młotek
- dłuto
- blok gipsowy
- skały i minerały
- instrukcja


"Ten wspaniały zestaw pozwoli Ci dokonać fantastycznych odkryć. Przy pomocy dołączonych narzędzi będziesz mógł drążyć w gipsowym bloku i znajdować prawdziwe, wspaniałe kamienie, z których stworzysz swoją kolekcję." 







Pawełkowi oczywiście jak i wcześniej bardzo podobały się wykopaliska. Ty razem co prawda wydobył inne skarby, ale równie cenne co poprzednio.



Wspólnymi siłami - bo tym razem i tato został zaangażowany do zabawy, ale daliśmy radę. Wszyscy po trochu i każdy miał swój wkład ale oczywiście największą radość miał syn a o to przecież chodziło. 
Gdy pogoda nie pozwala na wyjście z domu, a jakoś czas zorganizować trzeba jest to jedna z lepszych form zabawy jaką można zaoferować dziecku. Pobudza wyobraźnię i uczy cierpliwości, która jest nagradzana odkryciem niepowtarzalnych skarbów. 
Po zakończonej zabawie i odkryciu wszystkich znalezisk postanowiłam wykorzystać drogocenne skarby do ponownej zabawy - w tym celu użyłam piasku kinetycznego, w którym najzwyczajniej w świecie schowałam kamyczki. W ten sposób Paweł miał okazję znowu zabawić się w małego poszukiwacza i wydobyć na światło dzienne urocze skarby.

Dajemy 10 i zachęcamy do spędzenia czasu właśnie w ten sposób.

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony



Zapraszamy na kolejne wpisy :)





Czytaj dalej »

Poczta 17 - 22.09

poniedziałek, 24 września 2018

Udostępnij ten wpis:
W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy kolejną przesyłkę od Marbelli

Kroniki Skrzatów cz. I



Ślicznie dziękujemy i zapraszamy na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

AWM

sobota, 22 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Po wakacyjnej przerwie kolejna odsłona niesamowitego asortymentu jaki ma nam do zaoferowania Wydawnictwo AWM.

Tym razem jest przedstawiamy książeczkę "Instrumenty"


Paweł chyba nigdy nie nacieszy się z otwierania przesyłek od AWM (niestety filmik nie chce się wgrać ale możecie go zobaczyć TU).

Na każdej stronie książeczka przedstawia inny instrument: cymbałki bębenek, grzechotki, flet, pianinko i tamburyn.

Każdy z instrumentów ma swoją krótką historyjkę.


Panel dźwiękowy jest wręcz banalny w obsłudze i myślę że nawet najmłodsze dziecko poradzi sobie z nim bez problemu.


Głośność - jak dla mnie - dobrana idealnie w sam raz. Co prawda nie ma regulacji głośności, ale jest on tak ustawiony, że nie ma potrzeby już nic przestawiać.


Guziczki nie wymagają nadludzkiej siły aby uruchomić wybrany dźwięk.


Paweł uwielbia wszystko co gra i wydaje dźwięki więc ta książeczka jest wręcz idealna dla niego. 


 Co prawda w domu mamy już kilka instrumentów, ale trudno ciągle kupować kolejne. Z tą książeczką dziecko ma okazję poznać 5 różnych przedmiotów, każdy o innym kształcie i wydający inny dźwięk. Nauczy się nie tylko jak one wyglądają ale również, który dźwięk należy do danego instrumentu. A także w jaki sposób można na nich grać.

Kolorowe obrazki, ciekawe historyjki, przyjemne dźwięki - co więcej dziecku jest potrzebne do szczęścia?


Dajemy 10, bo z tą książeczką dziecko ma zarówno mega dużo frajdy.

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

FB

WYDAWNICTWO

Zapraszam na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Pęknięta korona

czwartek, 20 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Oto kolejna nowość:
Pęknięta korona" Grzegorza


Czasy Bolesława Cichego. Z Wisły zostają wyłowione zwłoki. Brat Gotfryd zostaje zaangażowany w śledztwo, a wraz z nim dwóch małopolskich rycerzy.  W trakcie dochodzenia napotykają wiele przeszkód, kolejne zwłoki, kolejne figury szachowe, próba zamachu na inkwizytora. osoby składające fałszywe zeznania.

Czy inkwizytorowi i jego towarzyszom uda się dociec prawdy? Co oznaczają tajemnicze figury szachowe? Kim są osoby zamieszane w spisek? Komu i w jaki sposób chcą zaszkodzić? Kto okaże się sprytniejszy? Jaką rolę odegrają siły nadprzyrodzone?

Morderstwa, strzygi, utopce, pościgi, zdrada, spisek, królowie, inkwizycja, rycerze, bitwy, pojedynki.

Książka, która czyta się sama. Podróż po Małopolsce z dawnych czasów, napotkane sytuacje oraz ludzie wciągają i ciężko się od nich oderwać. Osoby odpowiedzialne za morderstwa, winą próbują obarczyć siły nieczyste. Jednak nie tak łatwo wywieść w pole zaprawionego w temacie inkwizytora i jego kompanów. A gdy orientują się co jest na rzeczy postanawiają wykorzystać broń przeciwnika przeciw niemu samemu.

Niesamowite opisy scen walki. Krajobrazy jakie rozpościerają się przed podróżującymi oraz dzikie puszcze, które muszą pokonać. Dodatkowo język stylizowany na staropolską gwarę. To wszystko jest idealnie dopracowane i zgrane z sobą w najmniejszym detalu. Momentami cierpnie skóra po to by za chwilę rozbawić czytelnika niemal do łez. Niesamowita opowieść zamknięta w przecudnej okładce.

Daję 9 i zachęcam do lektury, a ja czekam na kolejną książkę autora - zwłaszcza jeśli będzie utrzymana w podobnym tonie do tej :)

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

LC

EMPIK.COM

WYDAWNICTWO

FB WYDAWNICTWA

Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:

"o prawdę, najstraszliwszy spośród boskich darów. Prosił o prawdę nagą, pozbawioną skazy, płonącą jasnym światłem, w którym bez trudu będzie można odróżnić dobro od zła."

"...wyrecytował inkwizytor ponurym tonem, przywodzącym na myśl zgrzyt grobowej płyty."

"...wszakże twarz mordercy rzadko się różni od otaczającego ją tłumu."

"- Zdrada nigdy nie pochodzi od wroga..."

"- Ludzi się sądzi (...) Wściekłe zwierzęta się dobija."

"Kto ma wiele, więcej pragnie."

"...ciebie gdziekolwiek puścić samego to gorzej niż plagi egipskie, Sodoma, Gomora i rozwolnienie naraz."

"Niewykluczone, iż to właśnie w cichym szepcie drzew przetrwa ostatnie wspomnienie dawno wymarłych rycerzy i królów, o których przygięte wiekiem dęby opowiadać będą swym latoroślom, tak samo jak teraz siwobrodzi starcy snują  historie o lepszym oraz jego wilczej sforze."

Zapraszam na kolejne wpisy :)

Czytaj dalej »

Bielizna

wtorek, 18 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Po raz kolejny mam okazję zaprezentować Wam niesamowitą bieliznę jaką w swojej ofercie posiada ewiola.pl

Tym razem są to majtki wyszczuplające


Bardzo elastyczne, a jednocześnie bardzo wygodne.


Idealnie dopasowują się do ciała, które dokładnie opinają dzięki czemu modelują pośladki, wyszczuplają brzuch, kształtują talię i biodra.


 Jak zawsze doskonała dbałość i jakość materiału oraz wykończenie. Szwy, które nie gniotą, nie wpijają się w ciało.


Sylikon antyrolujący, dzięki któremu majtki nie zsuwają się.



Jak dla mnie po raz kolejny doskonały produkt dla kobiet takich jak ja. Kobiet które mają nieco więcej ciała, a którym od czasu do czasu przydałaby się szybka metamorfoza wyglądu.
Majtki doskonale nadają się zarówno pod spodnie jak i pod spódnicę, a zwłaszcza pod sukienkę.

Daję 10 i zdecydowanie zachęcam do zakupów.

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

FB

STRONA

Zapraszam na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Poczta 10 - 22.09

poniedziałek, 17 września 2018

Udostępnij ten wpis:
 ubiegłym tygodniu przyjechała do nas taka mała przesyłeczka od

Marbella Atabe
-"Kroniki skrzatów"






Ślicznie dziękujemy :)

Zapraszamy na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Kręgi

niedziela, 16 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Mam okazję po raz pierwszy przeczytać książkę napisaną przez Pana Zbigniewa Zborowskiego, a jest to książka "Kręgi", której premiera miała miejsce 05.09.2018



Po tym jak Bartek traci pracę w policji ostaje prywatnym detektywem. Jednak jak i w życiu osobistym tak i na tej płaszczyźnie nie specjalnie mu się układa. Dlatego gdy pojawia się dość dobrze płatne zlecenie, mimo że nie legalne, przyjmuje je. I choć samo zlecenie jest proste policyjny instynkt nie daje mu spokoju i nie pozwala ot tak pozostawić tej sprawy. Próba rozstrzygnięcia o co tak na prawdę chodzi, to dopiero początek bardzo długiej i wcale nie takiej prostej drogi.

Czy coś łączy współczesne przestępstwa z popełnionymi ćwierć wieku wcześniej? Kto jest prawdziwym sprawcą? Komu zależy na tym aby prawda nie ujrzała światła dziennego? Jak daleko sięga korupcja? Kim jest tajemniczy ksiądz?

Polowania, korupcja, morderstwa, odcięte dłonie, pobicia, porwania, fałszywe oskarżenia.

Autor przedstawia pracę detektywa, który mimo zakończonego zlecenia nie potrafi odpuścić i stawiając na szali własne życie chce dociec prawdy. Co łączy śledzoną kobietę ze sprawą morderstwa sprzed lat i obecnie prowadzoną przez policję? Zgodnie z zasadą "szukajcie a znajdziecie" drąży coraz głębiej, aż w końcu poszczególne elementy układanki zaczynają do siebie pasować. Jednak czy aby na pewno wszystko jest tak "proste" i oczywiste? Czy policja należycie wywiązuje się ze swoich obowiązków?
I czy aby na pewno wszystkie zbrodnie zostały dokonane rękę tej samej osoby? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć odsyłam do lektury.

Mimo, że wydawałoby się iż jest to książka tylko dla miłośników gatunku gdy zacznie się ją czytać wciągnie tak bardzo iż nie sposób się od niej oderwać. Nie wiem co jest w niej lepsze, sama historia, tempo akcji, język jakim została napisana czy fragmenty, które przyprawiają o gęsią skórkę. Jedno na pewno - tak jak fantastyczna jest równie realna. Przecież nie wiem na kogo możemy trafić w życiu na swej drodze.

Daję 9 i zachęcam do lektury - z pewnością nikt nie będzie się nudził przy tej książce.

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

FB WYDAWNICTWA

LC

EMPIK.COM

FB AUTORA

Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:

"Zwyczajny facet w stadzie innych zwyczajnych facetów, mówiący językiem bestii."

"-Weź dwie! (...) - I pół sztancy papierosów.
(...)
-Dwa razy pół bochenka chleba i pół sztancy schabowego z kością."

"Leśne dziadki ze straży trąbiące Jasia z Peweksu?"

"- Kiedyś miałem kurs z taką lalą. Młoda, ładna, miała cycki i całą resztę (...) Dowożę pod adres, a ona pyta, czy może się rozliczyć w naturze.
(...)
- Oczywiście się zgodziłem (...) A ta spryciara.... podaje mi jabłko."

"...wspiął się po schodach, pokręconych jak polska polityka."

"Facet był niesamowity. Nadal ani drgnął. Czarne oczy wpatrzone były w jezdnię z taką uwagą, jakby spodziewał się tam wykopanego ukradkiem rowu przeciwczołgowego."

"...dwie kobiety cmokały się w policzki tak ostrożnie, jakby całowały trędowatego."

"Weszli w tempie szarżującego ślimaka."

"Jędrek uchylił się w ostatniej chwili i uderzenie bejsbola zadane przez krępego mężczyznę, który wyskoczył z bramy, musnęło tylko jego plecy, wytrącając zza paska spodni pistolet.
W pierwszej chwili kaskader przyjął gardę, szykując się do walki, ale z kamienicy już wysypali się następni mężczyźni. Kolejna doniczka gruchnęła w ziemię obok nich. W powietrzu świsnęła metalowa kulka z łożyska, wystrzelona z dziecięcej procy. Tłumek na podwórku gęstniał. Bejsbol, gazrurka, noga od krzesła, młotek. Gdzie jak gdzie, ale na Pradze ludzie potrafią się szybko zorganizować."

" Zdrada boli tym bardziej, gdy cios prosto w pierś niespodziewanie wymierzy bliska osoba."

"Pełne rezygnacji machnięcie kościstej ręki, wystarczające za dwie ciężarówki gorzkich słów."

"...tajne operacje bywają tak tajne, że człowiek sam już czasem nie wie, czy w niej uczestniczy czy nie."

"Złość nagromadzona po drodze siadała w nim jak ciasto drożdżowe pod wpływem przeciągu."

"Przez moment patrzyła na Bartka jak spłoszona łania w dwururkę myśliwego."

Zapraszam na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Torba

piątek, 14 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Dziś chcę Wam pokazać jedną z bardzo przydatnych na co dzień rzeczy.



Torba wykonana przez Sowe Love z moimi ulubionymi cytatami.



Jakość wykonania samej torby jest niesamowita



a estetyka i dbałość o szczegóły urzeka od pierwszego spojrzenia.



Przydatna, trwała i jeszcze do tego mega śliczna. Po prostu cudna :)




Daję 10 i jak najbardziej zachęcam do odwiedzenia strony.


Zainteresowanych odsyłam pod poniższy link:

FB

Zapraszam na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Zielone kalosze

środa, 12 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Póki co mam dla Was ostatnią (mam nadzieję, że prędzej czy później będę miała możliwość przeczytania pozostałych :) książkę Pani Wandy Szymanowskiej "Zielone kalosze"


Antonina po 30 latach małżeństwa postanawia w końcu zmienić swoje życie i odchodzi od męża. Z wielkiego miasta wyprowadza się do maleńkiego domku, na maleńkiej wsi gdzie życie toczy się we własnym tempie. Choć przybywa tam na własne życzenie, to wiele rzeczy ją wręcz bulwersuje i najzwyczajniej nie mieści się w głowi. Pomału jednak zadomawia się w nowym miejscu, znajduje życzliwych jej ludzi, a nawet przyjaciółkę - kobietę podobnie jak ona po przejściach i różnych życiowych perypetiach.

Podróżując z główną bohaterką można dowiedzieć się dużo na różne tematy. Odwiedzić kilka ciekawych miejsc, poznać przeróżne osoby - jak w życiu. Ale przede wszystkim poznać samą Antoninę, która mimo że przez lata małżeństwa zamknięta niczym ptak w złotej klatce w końcu ma siłę i odwagę by się z tej klatki uwolnić. Jest przykładem na to by nigdy się nie poddawać. Po cichu, kroczek po kroczku realizować swoje pasje i zainteresowania, aż przyjdzie moment kiedy będzie można rozwinąć skrzydła i uwolnić się z więzienia.

Czym zaowocuje wyjazd do egzotycznego Egiptu? Aby się tego dowiedzieć musicie sięgnąć po książkę. A później najlepiej po kolejną część. Ja co prawda czytać zaczęłam od "Niebieskie sandały", ale w sumie w niczym to nie przeszkadza, bo teraz już wiem co i jak po kolei.
Mnie w dalszym ciągu urzekają opisy miejsc, które z łatwością można nakreślić pod powiekami i delektować się ich pięknem.
Książkę czyta się dość szybko i przyjemnie. A osobiście z przyjemnością od czasu do czasu sama uciekłabym do takiego azylu jaki dla siebie znalazła Antonina, by w spokoju móc odetchnąć od dnia codziennego.

Daję 8 i zachęcam do miłej lektury na dobranoc

Zainteresowanych odsyłam na poniższe strony:

FB

LC

Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:

"Czuje się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Podobno bogactwo uszczęśliwia ludzi najbardziej, jednak przekonała się na własnej skórze, że to "nicniemanie" pozwala osiągnąć najwyższe stadium szczęścia - błogostan.""

"...nie ma muzyki dobrej i złej, poważnej i niepoważnej, dlatego lubiła każdy gatunek, w zależności od okoliczności i nastroju."

"...sztuka dyplomacji polega na tym, by tak długo mówić "ty śliczny pieseczku", aż się nie znajdzie odpowiedniego kamienia lub kija."

"...postanowiła pożytecznie spędzić tę słoneczną niedzielę i nie zdejmując koszuli nocnej, przesiedziała przy komputerze prawie cały dzień Cóż! Niech każdy rozumie sobie pożyteczność po swojemu."

"...po pół godzinie oglądania, fotel zaczyna uwierać jak wyszczerbiony nocnik."

"...jej oczom ukazał się dziwny osobnik - zwierze człekokształtne albo człowiek zwierzokształtny."

"...czy jest ze swojego życia robić teatr.
A przecież życie bywa teatrem. Czasem groteską, czasem czarną komedią, czasem dramatem. Czy trzeba koniecznie wpuścić widzów, nawet tych szyderczo uśmiechniętych? I prać brudy w obecności policjanta?"

"...właśnie nadjechał jej rycerz - Edek, na swym białym koniu - oplem w kolorze szarym."

"Człowiek jest w zasadzie istotą przyzwyczajoną do życia w stadzie i źle znosi długotrwałą samotność. Sam ze sobą się nudzi, bo wydaje mu się, że nikogo takk dobrze nie zna, jak siebie samego. Jednak raz na jakiś czas każdy lubi pozagłębiać się w zakamarki własnego umysłu."

"Najwidoczniej ludzie są sobie przeznaczeni, albo nie, i tę zasadę stosować należy nie tyko w odniesieniu do znajomości damsko-męskich. Jest to zasada uniwersalna. Pierwszy rzut oka jest najważniejszy."

"Facet to najdziwniejsze stworzenie świata. Przecież sytuacja aż się prosi, żeby powiedzieć coś miłego. A on nic."


Zapraszam na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Poczta 3 - 8.09

poniedziałek, 10 września 2018

Udostępnij ten wpis:
W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy przesyłki od:

Sowe Love
- torba






Wydawnictwo AWM
- "Odkrywam dźwięki. Instrumenty"


Wydawnictwo Initium
- "Pęknięta korona"







Sandra Borowiecky
- "Ani żadnej rzeczy"
- "Która jego jest"
-"Przypadki Agaty W."




Bardzo dziękujemy i zapraszamy na kolejne wpisy :)
Czytaj dalej »

Kręgi - fragmenty

niedziela, 9 września 2018

Udostępnij ten wpis:
05.09.2018 swoją premierę miała książka "Kręgi"
Zainteresowanych odsyłam do odwiedzenia poniższych linków:

https://www.facebook.com/piotrstramowski.fanpage/photos/a.1583526598536486/2093528527536288/?type=3&theater

https://we.tl/t-Iay9B9X4if

Czytaj dalej »

Poczta 27.08 - 01.09

czwartek, 6 września 2018

Udostępnij ten wpis:
W ubiegłym tygodniu za wiele nie było, ale jednak :)

Od Wydawnictwa Znak litera nova:

- "Kręgi"






Dziękujemy za przesyłkę i zapraszamy na recenzję :)
Czytaj dalej »

Drzazgi - zapowiedź

poniedziałek, 3 września 2018

Udostępnij ten wpis:
Niebawem premiera kolejnej książki. Tym razem będą to "Drzazgi" Joanny Bartoń ukazujące się dzięki JanKa wydawnictwo i.......






A dla zainteresowanych mały fragmencik:

"Bycie chorą oznaczało dla niej raj bycia z mamą. I tylko raz czar prysł, gdy mama do taty, który przyszedł z pracy, powiedziała: „Dobrze, że już jesteś”. A potem, wpatrzona w daleki punkt, ledwo powłócząc nogami, poszła do siebie. Pomyślała wtedy, że zamęczyła mamę na śmierć, ale to nieprawda, że mama nie potrafiła się nią zajmować - po prostu męczyła się trochę szybciej niż inne mamy.
- To nieprawda, że mama nie potrafiła się mną zajmować - prowokowała tatę.
- To prawda, bywała troskliwa. Chwilami nawet zbyt. Pamiętasz swoje łyżwy?
- Jasne, te, co dostałam na Gwiazdkę od Aniołka i co mi je zaraz potem ukradli?
- Nie ukradli ich. Tylko dziecko mogło uwierzyć w taką wersję wypadków. W kredensie trzymałem majątek za skup trzody, a złodzieje mieliby się połakomić na wór cebuli i łyżwy? To był mamy pomysł. Po obejrzeniu „Dekalogu” Kieślowskiego panicznie się bała, że pęknie lód na naszym jeziorku i się utopisz. Była tak zdeterminowana, żebyś nie jeździła na tych łyżwach, że wybiła okienko w piwnicy i wymyśliła całą tę historię z włamaniem.
- Myślisz, że mama cieszyła się z diagnozy?
- Na pewno nie płakała. Przynajmniej nie przy mnie. Ale odkąd wiedziała o raku jajnika, nie schodziła już do piwnicy. Tak jakby wiedziała, że już niedługo należy się w ciemności do syta.
- Mama zawsze mówiła mi, żebym brała sobie mężczyznę z ciepłymi dłońmi. Sama zwykle miała zimne i podkreślała, jaka to przyjemność ogrzewać je w twoich. Wiesz, co jest ciekawe? Czym bliżej śmierci, tym jej dłonie stawały się cieplejsze. Jak umierała, miała je wręcz gorące.
- A nie pomyślałaś o tym, że to twoje były lodowate?"

 Z pewnością nie jedną osobę skłoni do refleksji.
Czytaj dalej »

RUNA - fragment

niedziela, 2 września 2018

Udostępnij ten wpis:
I jeszcze jeden
"RUNA" Vera Buck

Marguerite Desens straciła w należącej do gospodarstwa stajni niewinność, dziecko i życie. Wszystko w tym samym końskim boksie, choć nie w tym samym czasie. Jej owdowiały małżonek
prowadził Joriego wzdłuż świńskich kojców, wymieniając jednocześnie w odwróconym porządku chronologicznym najważniejsze wydarzenia z życia madame Desens: w roku tysiąc osiemset osiemdziesiątym pierwszym śmierć przez widły, na które madame upadła podczas wyrzucania obornika, tragiczny wypadek. Osiem lat wcześniej poronienie spowodowane uderzeniem kopyta.
A w roku siedemdziesiątym trzecim spłodzenie utraconego później dziecka. Wieśniak spoglądał w zadumie. Ze wszystkich trzech wydarzeń to, o którym wspomniał na końcu, wywarło na
nim najbardziej trwałe wrażenie.
Świnie wytykały łby spomiędzy desek i chrumkały wyczekująco. Tłoczyły się i rozpychały. W Paryżu każdy szybko się uczył, co robić, żeby zdobyć najlepsze miejsce przy korycie.
Parę metrów dalej stały konie. Jori zajrzał za niskie drewniane przegrody. Widząc brudną słomianą wyściółkę, wolał nie wyobrażać sobie scen, które opisał chłop.
– Jak długo pan ją tu trzyma? – zapytał, wracając do właściwego
powodu swych odwiedzin.
– Trzy miesiące. Od kiedy rozbiła krzesła w kuchni.
– Trzyma ją pan tu zamkniętą od trzech miesięcy?
Chłop wzruszył ramionami.
– Postradała rozum – powiedział, rysując na prawej skroni niewielki okrąg, jakby Jori sam już dawno o tym nie wiedział. Nachylił się poufale. Jori poczuł jego nieświeży oddech i odwrócił się.
Monsieur Desens pchnął drewniane drzwi na końcu stajni. Jori wszedł za nim do pomieszczenia wypełnionego workami i narzędziami. W półmroku dostrzegł stary pług i wąskie schodki prowadzące na strych. Były niewiele szersze od drabinki dla kur. W pomieszczeniu było chłodniej niż w stajni. Pachniało kurzem, smarem do skór i świniami. Monsieur Desens wskazał na komórkę pod schodami, w której parę lat temu trzymał króle.
– Tam?
– Jest większa, niż wygląda. Przecież nie zostawię jej tu samej
z tymi kosami i pługiem.
Jori zrobił neutralną minę. Wydawało mu się, że czasy, w których chorych umysłowo skuwano łańcuchami i zamykano w stajni, już minęły.
– Niech więc pan otworzy!
– Sam pan może to zrobić. – Chłop złożył skrzyżowane ramiona na brzuchu jak na stole; dłonie wsunął pod poplamione potem pachy. – Ja się cieszę, że w ogóle udało mi się ją tam wsadzić.
Jori odwrócił się ze złością i zbliżył do schodów. W komórce panowała cisza. Pogładził chropowatą powierzchnię drewna. Zagroda przypominała mu jego dzieciństwo. W Finsterhennen mieszkał z rodzicami w niewielkim gospodarstwie, nieumywającym się rozmiarami do tego. Mieli zaledwie parę krów, króli i kur, wszystko na własne potrzeby, a także konia, który mógł ciągnąć pług. Ale zapach był taki sam. Do tego narzędzia, ciężkie powietrze, cienie, wszystko to przypominało Joriemu dom – nawet fakt, że w stajni zmarła kobieta. Być może łączyło go z tym chłopem więcej, niżby chciał.
– Niech pan będzie ostrożny – powiedział tamten, sprawiając,
że Jori się wzdrygnął. – To wariatka, jak mówiłem.
Jori wykrzywił twarz.
– Boi się pan własnej córki, monsieur Desens?
Wieśniak uznał, że nie musi odpowiadać. Tam, gdzie stał, pod ścianą, zajmował lepszą pozycję. Jori przyjrzał się skoblowi, na który zamknięta była komórka. Był to zwyczajny drewniany kołek, przymocowany gwoździem do ramy, tak by można go było przekręcić i zasunąć na drzwi. Te służące do zamykania zwierząt – albo własnych dzieci – rygle wszędzie, w każdym kraju
wyglądały podobnie.
Podszedł do bocznej ścianki komórki i przez szparę między deskami zajrzał do środka. Było ciemno. W słabym świetle wpadającym przez szczeliny unosiły się drobinki kurzu. Ciągnęły za sobą jasne smugi, które rozmywały się w ciemności jak proszek tabletki, wrzuconej do szklanki z wodą. Nic więcej nie było widać. Jeśli za tymi deskami znajdował się człowiek, to musiał leżeć
przy ścianie, przy której stał Jori, komórka była bowiem zbyt ciasna, by móc się schować gdziekolwiek indziej. Jori zerknął w dół i zobaczył niewielką kępkę brązowych włosów przeciskających się przez szparę między komórką i podłogą. Chora leżała u jego stóp.
– Sąsiedzi już krzywo patrzyli. – W głosie chłopa było tyle przekory, że przy odrobinie dobrej woli jego słowa można wziąć za usprawiedliwienie. – Pomylona na gospodarstwie to jak zaraza.
Takie rzeczy prędko się roznoszą.
Jori przekręcił rygiel. Niedbale zbite z desek drzwi zachybotały się pod dotykiem. Ich zewnętrzna krawędź pozostawiła półokrągłe zadrapanie na podłodze, do której przywarły wyschnięte królicze odchody. Zmrużył oczy i zajrzał w mrok, lecz nawet teraz widział nie więcej niż niewyraźny kształt ciała przytulonego do bocznej ścianki, nagą stopę i włosy. Jeden z kosmyków przyczepił się do chropowatego otworu po sęku. Chora pewnie osunęła się po ścianie. Jori nie od razu rozpoznał, gdzie ma przód, a gdzie tył. Głowa leżała zwrócona ku tylnej ściance, wyglądającej tak, jakby
była wgnieciona do wewnątrz przez schodki, lewa noga spoczywała przyciągnięta do ciała, prawa wysunięta w kierunku drzwi. Dopiero teraz, kiedy zdołał rozpoznać w postaci coś w rodzajukobiety, zmiarkował, że nawet nie zapytał o jej imię.
– Jak ma na imię?
– Marguerite. Po matce.
– Hm. – Jori miał złe przeczucia. Przypuszczał, że jeśli jak najrychlej nie uwolni młodej kobiety ze stajni, matka i córka podzielą nie tylko imię, ale i los. Ostrożnie trącił butem jej prawą stopę, która cofnęła się jak wąż dotknięty laską spacerowicza. Słyszał jej oddech. Marguerite Desens zauważyła jego obecność.
– Umie mówić? – zapytał przez ramię, nie odwracając wzroku
od postaci w półmroku.
– Nie mam pojęcia, chyba jeszcze tak. Ale wygaduje same duby smalone. Nie zbada jej pan?
Jori schylił się ku chorej. Jego wzrok padł na pustą drewnianą miskę nieopodal rąbka spódnicy. Naczynie wyglądało, jakby ktoś pośpiesznie wstawił je do klatki i tak samo pośpiesznie opróżnił.
– Kiedy dostała ostatni posiłek?
– Wczoraj.
– Dzisiaj jeszcze nic?
– Karmię ją wieczorem razem z innymi – odrzekł chłop, nie precyzując, czy ma na myśli dzieci czy zwierzęta. Ze stajni obok dobiegło chrumkanie świń. – To jak, jest opętana przez diabła czy nie?
Jori wyprostował się na tyle, na ile to było możliwe w komórce, postąpił krok naprzód i ponownie trącił butem ciało kobiety, łagodnie, tam, gdzie spodziewał się jej biodra. Ustąpiło. Usłyszał jęk, a potem w schowku znów zapanowała cisza. Obrzucił wzrokiem skołtunione włosy i krzywiznę kręgosłupa. Postawienie diagnozy w tym mroku i ciasnocie było niemożliwością.
– Myślę, że jest histeryczką. Dokładnie zbada ją doktor Charcot, już w klinice. Ja jestem tu po to, by wydać wstępne orzeczenie.
– Nic nie zapłacę, jak mówiłem – odparł monsieur Desens, wyraźnie zaalarmowany słowem „orzeczenie”. Już on się znał na tych wszystkich pieczątkach. Do wszystkiego potrzebne jest teraz
orzeczenie, nawet w świńskiej zagrodzie.
– Tak, monsieur, mówił pan.
– Nic nie zapłacę.
– Nic pan nie zapłaci. Za jakąś godzinę przyjedzie po nie powóz.
– To dobrze. – Słowa gospodarza zabrzmiały tak obojętnie, że Jori odwrócił się w jego stronę. Mężczyzna schował dłonie jeszcze głębiej pod pachy i wydął usta.
– Czy córka ma jakieś przedmioty osobiste, które chciałaby wziąć? Ubrania? Bieliznę?
– Żebyście jej zabrali w szpitalu? Nie. Niech pan sobie nie myśli, że nie wiem, jak to się odbywa.
Jori przygryzł wargę. Nie po raz pierwszy, gdy oprócz chorego chciał zabrać też jego przedmioty osobiste, oskarżano go, że łupi biedaków, którzy i tak wszystkiego mają za mało i tylko członków rodziny pod dostatkiem. Tych oddawano mu z pocałowaniem ręki.
– Ubrania i biżuterię przechowujemy i oddajemy chorym, gdy wracają do domu. – Z trudem zachowywał umiarkowany ton. – Po wyzdrowieniu.
– Młody człowieku, nie spodziewam się ani jej powrotu, ani wyzdrowienia. – Głos chłopa stwardniał.
Spojrzenia obu mężczyzn zetknęły się i odbiły od siebie. Jori monitował się do zachowania spokoju. Nie było powodu do wrogości. Jeden z nich chciał się pozbyć córki, drugi chciał ją zabrać,
ich interesy znakomicie się uzupełniały.
– A zatem za godzinę. Proszę dać jej przedtem coś do jedzenia,
żeby przetrwała drogę.
Jori rzucił ostatnie spojrzenie na ludzkie zawiniątko na podłodze.
Miał opory zostawić ją tak, ale w tej chwili nie mógł zrobić
nic więcej. Zamknął za sobą obluzowane drzwiczki. Tego dnia
miał odebrać jeszcze jedną osobę, osobę, która przysporzy mu
więcej radości niż Marguerite Desens."

Wydawnictwo Initium
Czytaj dalej »

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia