"Pachnący niepalący" to najnowsza książka Karoliny Kasprzak - Dietrich, a jak sam tytuł wskazuje coś dla chcących rzucić palenie ;)
W oparciu o własne doświadczenia autorka opisuje swoją drogę do wolności. Wolności od nałogu nikotyny. Nie bawi się w owijanie w bawełnę mówi co myśli na ten temat prosto z mostu, a w trakcie lektury miałam wrażenie, że chwilami, w trakcie pisania, wręcz cisnęło się na usta jakieś siarczyste słowo. I choć pewnie wiele osób będzie zachwyconych tym poradnikiem, ja zastanawiam się jak można aż tak dać się zniewolić? Jednak z drugiej strony rozumiem mechanizm działania nałogu i tu nie mam na myśli tylko i wyłącznie uzależnienia od nikotyny, ale i od innych używek.
Żeby nie było, że jestem mało obiektywna, bo kiedyś paliłam, a teraz od czasu do czasu sobie zapalę, więc zgodnie z tym co opisuje autorka wróciłam do nałogu i lada dzień nałóg zdominuje moje życie, więc wmawiam sobie, że mogę to rzucić w każdej chwili. Mnie papierosy nie smakowały nigdy - ani lata temu, ani teraz. Nigdy też nie miałam takich "jazd" jak autorka, że palenie było ważniejsze jak cokolwiek innego. Palenie było/jest raczej sposobem na dodatkową przerwę w pracy ;) Ewentualnie pozwala mi na chwilę skupić myśli, dzięki czemu łatwiej mi jest znaleźć sposób na rozwiązanie jakiegoś problemu, bo w tym czasie wyciszę się i koncentruję uwagę tylko na konkretnej czynności. Mam też tak, że w tych najbardziej stresujących chwilach mogę spalić i kilka papierosów, ale potem przez dłuższy czas nie zapalę wcale. I wcale mnie do tego nie ciągnie. Gdy paliłam codziennie po kilka papierosów i w końcu stwierdziłam, że "rzucam", to zrobiłam to na zasadzie "wyzwania". Zostawiłam sobie dwa papierosy z myślą "ciekawe jak długo wytrzymam, żeby po nie nie sięgnąć?". I skończyło się na tym, że musiałam je wyrzucić, bo mi się połamały. W chwili obecnej jak nie mam ochoty to nawet jak ktoś częstuje to nie zapalę, bo nie i już. A nawet jak miałam paczkę, to wystarczyła mi ona na bardzo długo. Również od najmłodszych lat miałam styczność z palaczami, i może to jakoś też wpłynęło na to, że po tę używkę sięgnęłam, ale uważam, że to są gorsze nałogi, które potrafią bardziej zrujnować życie. Wolność to też sztuka wyboru, co jest priorytetem w życiu. Na prawdę nie potrafię zrozumieć jak można, aż tak się wciągnąć. I to nie jest tylko moje zdanie. Pożyczyłam ten poradnik kilku znajomym, którzy mieli/mają dłuższe lub krótsze "przygody" z paleniem i ich opinia jest podobna do mojej. Są po ogromnym wrażeniem, jak można aż tak dać się zdominować przez nałóg. Podobnie jak ja zapalą jednego czy dwa papierosy od czasu do czasu, a potem przez lata nie zapalą wcale. Jak kończy się paczka to nie mają ciśnienia, że muszą już kupić następną, nie budzą się w nocy, nie drażni ich gdy w takcie "puszczania dymka" ktoś ich potrzebuje. To o czym pisze autorka, dla nas faktycznie brzmi jak jakaś abstrakcja. Osobiście mówię o takich osobach, że nie mają genu nałogowca, albo, że mają ten gen przytępiony. A podejście tych ludzi odbieram na zasadzie "było fajnie przez chwilę się "pobawić", ale już mi się znudziło więc pokazuje ci faka i idę w swoją stronę".
W żadnym razie nie namawiam nikogo do jakichkolwiek używek i nie jestem też jakoś dumna z tego, że umiem palić. Każdy ma swoje sumienie i swoją wolę, więc decyzja zależy od nas. Chcę tylko powiedzieć, że znam ten problem, ale chyba z nieco innej strony i nie koniecznie muszę zgadzać się z autorką i jej argumentami. Choć nie przeczę, poradnik czyta się dość ciekawie, jednak jak dla mnie z dużym przymrużeniem oka. Żebym nie wiem jak chciała nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji kiedy nie poświęcę czasu dziecku, bo ważniejsze jest dla mnie palenie.Tym bardziej, że w domu zdarza mi się palić bardzo sporadycznie, nie mówię, że w ogóle, ale ilość spalonych papierosów w domu można by policzyć na palcach jednej ręki. Nie powiem również, że chciałabym żeby mój syn sięgał po jakiekolwiek używki, jednak mając świadomość jaki jest świat i jak szeroki wachlarz używek oferuje to chyba jednak wolałabym żeby już te papierosy palił, jeśli miałby już po coś sięgać. Swoją drogą, że mam podejście na zasadzie: "wszystko jest dla ludzi, tylko do wszystkiego trzeba podejść z głową". Przyszłości nie przewidzę, a co ma się wydarzyć to i tak się wydarzy ;)
Jest też kilka punktów, w których w 100% zgadzam się z autorką, a główny z nich to walka o siebie. Niezależnie od tego czego ona dotyczy, najważniejsze jest by nie poddawać się w chwilach słabości, by mieć odwagę i siłę by nie dać się pogrążyć, tylko wstawać z kolan i iść do przodu.
Mimo wszystkich własnych doświadczeń i opinii moich znajomych, mam nadzieję, że ten poradnik pomoże tym, którzy tej pomocy potrzebują. Zmotywuje ich do działania i walki o siebie. Jednak o tym musicie się sami przekonać.
Daję 7 ;)
Zainteresowanych odsyłam na LC oraz Fb wydawnictwa
Cytaty/fragmenty, które wpadły mi w oko:
"Jedyna w życiu walka, jaką musisz wygrać to walka o siebie."
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Million
Zapraszam na kolejne wpisy i zachęcam do komentowania ;)
Brak komentarzy
Prześlij komentarz