Przedstawiam Wam kolejną książkę napisaną przez Panią Joalntę Bartoś.
Rafalscy to powszechnie szanowana rodzina. Wykształceni, zawsze zgodni, dbający o siebie na wzajem, bogaci i szczęśliwi. Za zamkniętymi drzwiami ich willi nikt nie wie co tak na prawdę się dzieje, a dzieje się na prawdę dużo.
Despotyczny ojciec, córka "cierpiąca" z powodu śmierci męża, znerwicowana matka, która boi się przeciwstawić mężowi. Syn, co prawda założył już własną rodzinę, ale jest takim samym tyranem jak jego ojciec - jak nie jeszcze gorszym. I bratanica ojca, której rodzice zginęli pogryzieni przez pszczoły, a ona sama cudem została odratowana.
Andrzej i Weronika pod okiem Wojciecha pracują nad wyizolowaniem toksyny z jadu pszczół, która w odpowiednim stężeniu, może również stanowić lekarstwo dla chorób cywilizacyjnych. Najbardziej zależało mu na odkryciu leku na artretyzm, na który sam cierpi.
Podczas gali Wojciech niespodziewanie traci przytomność. Początkowe podejrzenie zawału po sekcji zwłok okazuje się być mylne. Policja wszczyna śledztwo, a cała prawda o rodzinie powoli zaczyna wychodzić na światło dzienne.
Kto jednak okaże się mordercą? Czy złe traktowanie może spowodować tak dużą frustrację, by targnąć się na czyjeś życie? Na życie członka własnej rodziny? Czy prawdziwy morderca trafi za kratki?
Kolejna książka, w której przewija się wątek maltretowania i przemocy w rodzinie. Tym razem mamy jednak do czynienia z rodziną znacznie lepiej sytuowaną gdzie wydawałoby się, że takie problemy nie powinny mieć miejsca. Jednak nic bardziej mylnego. Przecież porywczość, wybuchowość, stres nie znają stanu konta. Każdy z nas jest na nie narażony. Niektórzy lepiej umieją sobie z nimi poradzić, inni niestety wyładowują swoją frustrację na najbliższych.
Już kilkukrotnie podkreślałam, że nie rozumiem przemocy wobec dzieci. Jednak tak samo nie rozumiem wyładowywania się na słabszych. Nikt nie daje prawa ojcu/matce znęcania się nad dziećmi, mężowi nad żoną, żonie nad mężem, itd. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nie tylko przemoc fizyczna boli. Niestety słowami lub brakiem jakiejkolwiek reakcji można wyrządzić jeszcze większą krzywdę niż pięściami. A zły przykład wyniesiony z domu nie daje ani prawa, ani nie jest usprawiedliwieniem dla takiego zachowania. Każdy powinien nad sobą pracować i przede wszystkim wymagać od siebie, a dopiero później od innych.
Nieco przeraża mnie również, nakreślony przez autorkę obraz brutalności mężczyzny w stosunku do kobiety. Męża do żony. Nie obcy mi widok krwi, ale opis obrażeń jakie poniosła kobieta po kolejnym spotkaniu z mężem jest wręcz druzgocący. Nie jestem też w sanie zrozumieć postępowania ofiar przemocy, które mając wsparcie ze strony policji wycofują swoje zeznania i wracają do swojego oprawcy jakby nigdy nic. Niestety najczęściej tylko po to aby kolejne spotkanie z nim skończyło się jeszcze gorzej.
Na każdy sukces należy samemu zapracować. Nikt nie chce aby jego pracę przypisywał sobie ktoś inny.
Tekst czyta się dość szybko i lekko, mimo całej powagi jaką z sobą niesie. Zawiłości śledztwa, matactwa podejrzanych, prawników, rodzinne tajemnice dają bardzo rzeczywisty pogląd na całość. W zasadzie do samego końca czytelnik nie jest w 100% pewien czy skazany zostaje prawdziwy morderca czy też morderca tak sprytnie lawiruje między wszystkimi podejrzanymi iż nie sposób go zidentyfikować?
Daję jej 7 i zachęcam do zapoznania się z tą pozycją literacką, a przy okazji nieco pogimnastykowania swojego umysłu wraz ze śledczymi.
Cytaty jakie wpadły mi w oko:
"Była nicością rzuconą w realny świat, który ją ranił."
"Nie miała odwagi, by odebrać sobie życie. I nie miała sił, by żyć."
"...wiesz, jakie są żony. Pora godowa już dawno się skończyła…"
"– Odizolowałabym każdego z osobna. Bez kontaktu ze światem. W ciasnej celi. Bez wygód. Tylko człowiek i jego myśli. Jego lęk i wyrzuty sumienia. Bez możliwości zmiany sytuacji. Nie przyjmujesz od niego żadnych skarg, żadnych życzeń. Niech walczy o siebie. Niech walczy z własnymi upiorami, które mam nadzieję rozszarpią jego duszę i nikt nie usłyszy krzyku wzywającego pomocy…"
"...z uśmiechem zadowolonego kota...."
"O jakiejś sile wyższej, z którą nie da się walczyć. Życie to zbiór dobrych i złych uczynków, a kiedy kielich zaczyna się przelewać, ta siła decyduje, że wystarczy. Świeca gaśnie."
"– Nie opuszczaj mnie. Bez ciebie moją duszę ogarnie mrok. Nie umiem bez ciebie żyć."
"- Jesteś moim darem od losu..."
"Zawsze, kiedy coś zyskiwała, coś innego traciła. Podstępny los nierówno rozda-wał karty."
"...każda minuta może być tą ostatnią."
"W takich sytuacjach każdy najmniejszy gest współczucia powoduje potok łez, a ona musi być silna."
"Oczekiwanie było pasmem nadziei mieszanej z rozpaczą. Wspomnieniami pełnymi radości i cierpienia. Bezgraniczna walka człowieka z przeznaczeniem, w którym on sam nie podejmuje żadnych decyzji."
"Jak pomóc człowiekowi w takim momencie, gdy nawet słów modlitwy nie była sobie w stanie przypomnieć? Od-dałaby mu swoje serce, gdyby tylko mogła… żeby tylko mógł żyć."
"Bezgłośny krzyk rozpaczy rozdarł duszę, która zapadała się w odwieczny mrok bezsilności…"
"„Śmierć jest wybawieniem od bólu. Cierpią ci, którzy zostają. Czy to jest kara?”"
"Też potrzebował bliskiej osoby, która rozumie jego ból. Nie potrafił nawet krzyczeć z rozpaczy."
"Nicość przesiąknięta samotnością."
"Chwilami miała wrażanie, że wokół niej jest pełno ludzi, którzy rozmawiają w niezrozumiałym dla niej języku. Nie potrafiła rozróżnić słów, ale czuła, że mówią o niej. Nie mogła ich zobaczyć, choć była przekonana, że oni widzą ją. Miała wrażenie, że to rzeczywistość, choć nie do końca jej rzeczywistość. Chwilami pogrążała się w dziwnych snach, do których nie chciała wracać, ale nie potrafiła się od nich uwolnić."
"Teraz już wiedziała, że jej życie będzie wyglądało właśnie tak. Odwieczna samotność przeplatana koszmarami wspomnień i trudną rzeczywistością, w której nie mogła istnieć. To nie było życie. Chciała wolności. Chciała… odejść."
"– Chciałam odejść. Chciałam umrzeć. Powinnam. Ale jad mnie nie zabił… na potwory to nie działa…"
"Rozpadła się tego dnia na kawałki, a on pozbierał każdą cząstkę, otulił miłością, pielęgnował każdego dnia i pozwolił żyć."
"Chciała usłyszeć, że już jej nie ma, że koszmar się skończył.
Chciała wierzyć, że gdziekolwiek jest, skończy się już jej cierpienie."
Zapraszam na kolejne wpisy z recenzjami nie tylko książkowymi :